Dziś rano zajrzałam na ulubione blogi i zostałam mile zaskoczona. Szczypta wytypowała mnie do przedstawienia mamowych gadżetów, ułatwiaczy. Czegoś, co pomaga być mamą na szóstkę. Dziękuję za wyróżnienie i pędzę z pokazaniem tego, co sprawia, że życie mamy jest łatwiejsze.
1. Leżaczek-bujaczek:Choć już go nie używam, wciąż pamiętam, jak bardzo był mi pomocny. Nam. Mamie na szóstkę i tacie na siódemkę. Gdy Kalina była malutka, a jej mama była chorutka, leżaczek był dla nas jak zbawienie. Przyznaję się, choć wiem, że nie świadczy to o mnie zbyt dobrze, że bywały dni, gdy Kalina leżała w nim cały dzień. Niestety. Tuż po operacji histerektomii nie wolno było mi podnosić niczego, co byłoby cięższe od 1 kg. Mąż wziął długi urlop - na mój pobyt w szpitalu i 2 tygodnie po nim, gdy już byłam w domu i leżałam, jak księżniczka jakaś. On całymi dniami zajmował się dzieckiem, a ja nie robiłam tego, co mi nie wolno. Gdy wreszcie poszedł do pracy na cały dzień, Kalina zostawała w bujaku na wiele godzin. Tam ją karmiłam i nawet przebierałam pampersy. Zabawiałam różnymi zabawkami i przysypiałam.Nie było nikogo, absolutnie nikogo, kto mógłby wtedy w opiece nad dzieckiem mi pomóc, więc tak to było.
Wiem dobrze, że nie ma się czym chwalić, ale trudno, tak musiało być. Dobrze, że ten czas już minął.
Bujaczek spisał się na medal.2. Mąka ziemniaczana
Cudowne lekarstwo na odparzenia. Nie znam lepszego. Raz Kalinie zrobiły się straszne rany. Gdy zaczęła przesypiać całe noce, rano pojawiały się czerwone rany na pupie. Nie pomagały żadne maści, ani inne cuda wianki. Raz posypałam pupę ziemniaczaną mąką i odparzenia zniknęły jak ręką odjął.
Mąka ziemniaczana - niezbędna.
3. Blender
Taaaak, jest niezastąpiony. Robi papki ze wszystkich zupek i innych dań. Dla mamy to ułatwienie niesamowicie przydatne. Ten dostaliśmy od kolegi w prezencie ślubnym. Tym samym podpowiadam - dla młodej pary, która zakłada rodzinę, blender to bardzo trafiony prezent.
4. Max
4. Max
Max to nie gadżet. To przyjaciel. A przynajmniej na przyjaciela rośnie. Bo jeszcze jest mały i dopiero uczy się życia. Kalina nie będzie miała rodzeństwa, dlatego postanowiliśmy, żeby wychowywała się z pieskiem. Oboje z mężem uwielbiamy psy i chcemy, żeby Kalina również je kochała. Narazie trzymają się od siebie z daleka. Nie zostawiam ich nigdy samych i mam ich na oku. Ale nieraz puszczam Maxowi gumową zabawkę na ziemie. Ona skacze, podrzuca ją do góry, biega jak szalony. Kalina ma z tego wielką radość. Śmieje się tak bardzo, że nawet mi nigdy nie udało się tak bardzo ją rozśmieszyć. Pies był dobrą decyzją.
5. Poparka
Poparka to sposób na niejadka. Do niedawna nakarmić Kalinę to był dla mnie koszmar. Wszystkie zupki słoiczkowe, jak i domowe - wypluwała, albo zaciskała usta z całych sił, żeby czasem nie wpuścić do nich łyżeczki. Lekarstwo - poparka.
To 1 kromka chleba, 1 łyżeczka masła, ser feta, który daję na oko. Zalewam całość wrzącą wodą i czekam aż ostygnie. Wcześniej uważałam to za średni przysmak, ale zdecydowałam często karmić Kalinę poparką. Przede wszystkim dlatego, że tego jeszcze nigdy mi nie odmówiła i na prawdę uwielbia poparkę. Drugi powód to taki, że dzieci tu w przedszkolu jedzą poparki i nie chcę, by Kalina dopiero wtedy ją poznała i być może - nie polubiła.
Dobrze jest mieć coś, co dziecko uwielbia i zawsze zje
6. Kaczuszki
Kaczuszki kiedyś były jej ulubioną piosenką. Pierwszą, przy której skakała do rytmu. Jak tylko zaczynała się piosenką, na twarzy Kaliny pojawiał się uśmiech i pupa sama rwała się do podskoków. Teraz już się jej znudziło i nie robią Kaczuszki na niej tego samego wrażenia, ale był to kiedyś dla Kaliny hit. A ja miałam chwilę na głębszy oddech....
Chcę wytypować następne 3 mamy do przedstawienia swoich wspomagaczy.
Mamy na szóstkę:
* Marteczka z bloga Aaaby nie zwariować
* Anna z bloga xweetlie
* Mamuśka Mylcia z Mama ma bloga
Zapraszam!
No i proszę ilu nowych rzeczy można się dowiedzieć jak chociaż o poparce. U nas Lulcia też się wychowuje z pieskiem z sunią cockier spanielką i są najlepszymi przyjaciółkami, mąka ziemniaczana u nas też się spisała na odparzoną pupę, do kąpieli dodawała kiedy sucha była skóra i na rozwolnienie łyżka mąki popita wodą.
OdpowiedzUsuńO proszę. Tego zastosowania nie znałam, a to bardzo pożyteczne. Będę pamiętać.
UsuńA ja uwazam, ze jest sie czym chwalic - to tak a propo punktu pierwszego i lezaczka. Nie wyobrazam sobie jak musialo byc Ci ciezlo w chorobie i z malym dzieciatkiem u boku, gdzie nie bylo nikogo do pomocy. To, ze Kalinka lezala cale dnie w bujaczku to nie byl Twoj wymysl a koniecznosc - teraz za to cora ma zdrowa mame i w bujaczku juz nie lezy :)
OdpowiedzUsuńKaczuchy to i u nas byl hit, zarowno po polsku jak i po wlosku. Nawet ten sam klip na youtubie ogladalismy :)
p.s. ta poparka to niezbyt smakowicie wyglada, ale skoro Kalinka ja lubi to super, bo w koncu szczescie dziecka najwazniejsze :)
no leżaczek spełnił niezwykłą rolę. Mimo, że już wybujany, rozszarpany, i ledwo zipie. Leży gdzieś w graciarni i nigdy go nie wyrzuce/sprzedam/pożyczę bo ma dla mnie bardzo sentymentalną wartość. Widzę w oczach natychmiast nasze początki z Kaliną. Jak było ciężko.
UsuńZ punktem pierwszym się trochę nie zgadzam, przecież jesteś mamą na szóstkę :*
OdpowiedzUsuńA o poparce nie słyszałam i jakoś nie mam na nią chęci ;)
Poparka :) OMG!
OdpowiedzUsuńHahaha! A moja córka powiedziałaby (gdyby tylko umiała) - "Poparka, hmmmm mniaaaaaaaaaam!"
UsuńSznaucerek! to najkochansze psiaki. w Polsce mam takie dwa 8 i 14 lat :))
OdpowiedzUsuńTaaaak, od razu poznałaś rasę, mimo, że na zdjęciu nasz sznaucer jeszcze malusi! Rośnie nam zwierzam i jeszcze trochę i zrobię mu fryzurkę ;)
UsuńPewnie tęsknisz za pieskami?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń