Milena zrobiła dla nas taką oto piękną sówkę, od której i ja oczu nie mogę oderwać. I urocze biedroneczki dla mojej Kalinki. Spinki, gumka do włosów i broszka są tak boskie, że zdecydowałam je przytrzymać do czasu przedszkola. Jak już Kalina będzie świadoma, że ma na sobie prawdziwe skarby i będzie z dumą je na sobie nosić.
Milenka, dziękuję raz jeszcze!
A my.....
Spędziliśmy dwa dni na wsi u babci mojego męża. Dokonałam tam dwóch odkryć . Pierwszym z nich jest ulubione słowo Kaliny. Brzmi ono "ko-ko?!" Tak, kury są zdecydowanym hitem jeśli chodzi o jej odkrywanie świata i może się na nie patrzeć bez przerwy. Wierzcie mi, kury działają na moje dziecko uspokajająco.
A drugie odkrycie jest niemalże tragiczne.... Babcia męża wyciągnęła z szafy album ze starymi zdjęciami. Byłam pełna podziwu dla jej zasobu zdjęć, bo uwielbiam oglądać stare fotografie. Zawsze myślę wtedy o nieubłaganym czasie, który nad nikim się nie lituje i przemija. Najbardziej interesujące są dla mnie zdjęcia ludzi, których znam już jako staruszków, a oglądam zdjęcia z ich młodości.
Oglądanie albumu było bardzo przyjemne, dopóki nie natknęłam się na zdjęcia dzieci tejże babci i tu właśnie dokonało się odkrycie tragiczne.
Moje dziecko (cholera jasna, psia krew, a niech to gęś kopnie!!!) jest podobne do teściowej!
Trzecia niespodzianka spotkała mnie po powrocie do domu. Zupełnie przypadkiem odkryłam, że na facebooku jest taka zakładka wiadomości w folderze "inne", o której pojęcia bladego nie miałam. Taki ze mnie człowiek średnio cywilizowany chyba, jak na dzisiejsze czasy.
Przeczytałam blisko 30 wiadomości od różnych osób, w większości obcych mi. Wstyd, bo niektóre wiadomości były sprzed dwóch lat, a ja nie odpisałam. Pewna dziewczyna chora na raka jajnika napisała do mnie z prośbą, abym kontynuowała swoją historię. Że urwałam opowieść w najbardziej dla niej interesującym momencie i już od dawna nic na ten temat nie pisałam.
Spędziliśmy dwa dni na wsi u babci mojego męża. Dokonałam tam dwóch odkryć . Pierwszym z nich jest ulubione słowo Kaliny. Brzmi ono "ko-ko?!" Tak, kury są zdecydowanym hitem jeśli chodzi o jej odkrywanie świata i może się na nie patrzeć bez przerwy. Wierzcie mi, kury działają na moje dziecko uspokajająco.
A drugie odkrycie jest niemalże tragiczne.... Babcia męża wyciągnęła z szafy album ze starymi zdjęciami. Byłam pełna podziwu dla jej zasobu zdjęć, bo uwielbiam oglądać stare fotografie. Zawsze myślę wtedy o nieubłaganym czasie, który nad nikim się nie lituje i przemija. Najbardziej interesujące są dla mnie zdjęcia ludzi, których znam już jako staruszków, a oglądam zdjęcia z ich młodości.
Oglądanie albumu było bardzo przyjemne, dopóki nie natknęłam się na zdjęcia dzieci tejże babci i tu właśnie dokonało się odkrycie tragiczne.
Moje dziecko (cholera jasna, psia krew, a niech to gęś kopnie!!!) jest podobne do teściowej!
Trzecia niespodzianka spotkała mnie po powrocie do domu. Zupełnie przypadkiem odkryłam, że na facebooku jest taka zakładka wiadomości w folderze "inne", o której pojęcia bladego nie miałam. Taki ze mnie człowiek średnio cywilizowany chyba, jak na dzisiejsze czasy.
Przeczytałam blisko 30 wiadomości od różnych osób, w większości obcych mi. Wstyd, bo niektóre wiadomości były sprzed dwóch lat, a ja nie odpisałam. Pewna dziewczyna chora na raka jajnika napisała do mnie z prośbą, abym kontynuowała swoją historię. Że urwałam opowieść w najbardziej dla niej interesującym momencie i już od dawna nic na ten temat nie pisałam.
To prawda... Jestem beznadziejna. Zaczęłam pisać to wszystko po to właśnie, by dać nadzieję innych chorym, a nie daję. Nie daję, bo nic nie wiadomo, co stało się dalej i jak przebiegało leczenie.
Wezmę się za siebie i obiecuję, że wkrótce ruszę z kopyta i opowieść będzie miała swoją kontynuację. Nareszcie wiem, że ta historia dla kogoś jest ważna. Niech to będzie chociażby jeden człowiek, co dla mnie znaczy aż jeden.
Wezmę się za siebie i obiecuję, że wkrótce ruszę z kopyta i opowieść będzie miała swoją kontynuację. Nareszcie wiem, że ta historia dla kogoś jest ważna. Niech to będzie chociażby jeden człowiek, co dla mnie znaczy aż jeden.
Cuda od Mileny piękne, a o zakładce na fb i ja nie wiedziałam :)
OdpowiedzUsuńDziela Mileny mam przyjemnosc podziwiac i ja :)
OdpowiedzUsuńMalwina jestes the best. Rozsmieszylas mnie do lez, normalnie leze i kwicze - Kalinka podobna do tesciowej. Przewidzialo Wam sie na pewno. Poza tym dzieci tak szybko sie zmieniaja :)
Tak mnie zaskoczylas ta fejsowa zakladka, ze popedzilam na FB i znalazlam wiadomosci z 2010 roku - ehmm.
Nawet zrobiłam zdjęcie zdjęciu :) Jak tylko będę miała też zdjęcie Kaliny, żeby się mniej wiecej tak samo ustawila jak tesciowa, to pokażę. Niech się Kalina szybko zmieni......
UsuńNo więc nie jestem sama z tym FB. uffff :)
Wspaniałe biedroneczki...i ta sówka! No cuda :)
OdpowiedzUsuńTeż właśnie dowiedziałam się o folderze inne, w którym zalegały mi stare wiadomości Oo
to powinno być trochę bardziej widoczne, skoro tyle ludzi nie widziało...
UsuńJejciu, ja tez o tym nie wiedzialam, a tam 10 wiadomosci nawet z 2010 roku?!
OdpowiedzUsuńPiekne robi rzeczy ta nasza Milenka!
no wlasnie. FB zrobil nam psikusa.
UsuńMalwinko, tak, mnie też interesuje Twoja historia choroby. To ona przywiodła mnie na Twój blog. Ja również jestem po (mam nadzieję) tej samej chorobie. We wrześniu minęło 2 lata.
OdpowiedzUsuńDo tej pory nie pisałam, bo nie miałam dostępu, jakieś logowanie....jakieś profile... Ale od jakiegoś czasu już mam.
Mogę więc czasem się odezwać, możemy wymienić poglądy na tę chorobę i sposoby jej leczenia. Na stałe jestem na forum raka jajnika na stronie Policzmy się, mamy też swoją grupę na FB.
Pozdrawiam.
PS. Moje włosy już za ramionami i kilkakrotnie ścinane, farbowane.:))
Witaj Matyldo,
Usuńjest mi bardzo miło, że do mnie piszesz. Z ogromną przyjemnością do Was dołączę. Już Was idę odwiedzić.
Cieszę się bardzo, że już jesteś zdrowa :) Szkoda, że nie mialysmy mozliwosci pisac wczesniej, bo gdy byłam chora, wieści o tych ludziach, ktorzy pokonali raka, dodawały mi ogromnej otuchy.
Będzie mi bardzo miło, jeśli będziesz do mnie zaglądać i wymienisz ze mną poglady na temat leczenia.
Pozdrawiam.
kury są super! a takie weekendy na wsi działają świetnie na dzieciaki!
OdpowiedzUsuńkontynuuj swoje pisanie, dla wielu to może być bardzo podnoszące na duchu, że nie są sami. a ja kibicuję żebyś nigdy w tym temacie nie miała nowych historii :*
Hehe, też bylam tak zaskoczona gdy mąż pokazał mi ten folder :))
OdpowiedzUsuńKalinka podobna do teściowej?! Niemożliwe!
:D No podobnaa... Już wiem, czemu nie jest podobna ani do mnie, ani do męża. Mam nadzieję, że w babcię wdała sie tylko z wyglądu
UsuńMilena to utalentowana dziewczyna!
OdpowiedzUsuńZ tym podobienstwem do tesciowej to mnie rozsmieszylas:). Kalinka jest sliczna, wiec nie ma sie co przejmowac:).
Malwina, czekam z niecierpliwoscia na dalszy ciag opowiesci o chorbie.
Pozdrawiam!
Będzie wkrótce. Już się pisze :)
Usuń