wtorek, 4 listopada 2014

Jeszcze o wspominaniu

Przypomniał mi się jeszcze jeden ciekawy bułgarski zwyczaj, związany ze wspominaniem zmarłych.
Opowiem go na konkretnym przykładzie.

Dziadek mojego męża zmarł przed pięcioma laty. Nigdy go nie poznałam. Babcia natomiast mieszka sama na wsi. Gdy latem wypadała piąta rocznica jego śmierci, pojechaliśmy na wieś odwiedzić babcie, która nas zaprosiła.

Babcia najpierw miała gości z całej wsi. Co rusz ktoś do niej przychodził, jakaś inna samotna babcia wdowa. Każdy wyrażał swoje współczucie, posiedział chwilkę, a na do widzenia dostał od babci kawałek pity. O tym, jak ważna jest pita w bułgarskiej kulturze wspominałam kiedyś. Pita łączy ludzi.

Następnie najbliżsi członkowie rodziny zmarłego zbierali się przy stole i babcia dla każdego z nich miała prezent. Podarowała nam jakieś użytkowe przedmioty gospodarstwa domowego. Koc, pościel, dwa garnki, drewniane łyżki. Mówiła przy tym, że daje nam to "na wspomnienie" jej męża.

W Bułgarii obdarowuje się prezentami najbliższą rodzinę zmarłego. Przedmioty "za spomen" są po to, że gdy będziesz ich używać, przez choćby ułamek sekundy przez myśl powinien ci przejść wizerunek osoby, która już odeszła.

Faktycznie, używam tych garnków prawie codziennie. Za każdym razem tę chwilkę pomyślę sobie o dziadku mojego męża, choć nigdy go nie poznałam. Gdy przykrywam się kocem, myślę "O! Dziadek!"

Tego dnia podczas rocznicy babcia rozdawała również prezenty "za spomen" jej zmarłej siostry. Siostra zmarła jako dziecko, a więc było to jakieś 70 lat temu. I skoro wspomina się zmarłe dziecko, to i prezent "za spomen" powinien być adekwatny. Babcia zrobiła zatem dla każdego paczuszkę ze słodyczami. Naprawdę poczułam się jak kiedyś, gdy tato przynosił z pracy paczki od Dziadka Mroza :) Każdy miał po batoniku, po czekoladzie, po trzy cukierki i - a jakże - pitę.

Ten zwyczaj mi się podoba. Nie przez pazerność, bo nie na przedmiotach mi zależy. Podoba mi się, że przy okazji rocznicy śmierci dba się o to, by ta pamięć jeszcze trwała w czyimś codziennym życiu.

8 komentarzy:

  1. bardzo piękna tradycja z zaklinaniem przedmiotów w duszę. to trochę jest taka nasza słowiańska mentalność, że duchy są z nami na codzień.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rowniez podoba mi sie ta tradycja, bo dzieki temu, tak jak napisalas, pamiec o zmarlym trwa w codziennym zyciu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy bym nie pomyślała o takim wspominaniu zmarłych. Poniekąd często ktoś z nas ma w domu coś po babci, dziadku, czy to wazon, czy pierścionek, ale to nie takie codzienne. Super sprawa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna tradycja i bardzo ciekawa, jakby nie było wymaga również zachodu od osoby przygotowującej podarki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, czego się nie robi dla ukochanej bliskiej osoby, chociaż tak można się jej odwdzięczyć, chociaż tak mozna wyrazić, że się kocha lub to, co za życia się nie zdążyło. Piękna tradycja, w taki sposób gdy się używa tych prezentów, przez chwilę na myśl krystalizuje się obraz bliskiej dla kogoś lub siebie osoby, która zmarła.

      Usuń
  5. Ja nie lubię tego tematu jakoś :-( Jak się przeprowadziłam do BG to niewiele wcześniej umarł mojego męża ojciec, jeszcze wcześniej brat. Wszędzie były te kartki polepione...przy wejściu do domu, przy sklepie, teściowa na czarno cały czas łaziła, teraz tez czasem się jeszcze tak ubiera :-( Myślę Malwinko ze w różnych regionach Bułgarii są różne tradycje. Pytałam się męża o ten zwyczaj przytoczony przez Ciebie, i tu nie ma tej tradycji z przedmiotami które przypominają zmarłych. Jest taki zwyczaj w którym tez trochę i ja uczestniczyłam; po śmierci biskiej osoby chodzi się o świcie i o zmierzchu na jej grób przez 40 dni. I jeszcze jeden zwyczaj, jak ktoś umrze to każdy ale to każdy rodzina czy znajomy idzie zapalić świece do domu tej zmarłej osoby. Postawiona jest na stole trumna z ciałem zmarłego i kilka starych babek sobie siedzi obok i niby opłakują ta osobę. Pisze niby bo widziałam ze nie zawsze opłakują tylko plotkują sobie ale to już inny temat. Myślę ze w Polsce ten zwyczaj pożegnania tez kiedyś był, ale się zatarł, może jest jeszcze gdzieś po wsiach, nie wiem...
    Podsumowując, nie podobają mi sie tradycje pogrzebowe w Bulgarii, wole polskie bo nie są ciągłym grzebaniem sobie w ranie palcem co miesiąc, co pol roku, czy co rok z tymi kartkami i chodzeniem po cmentarzach, stypach co pol roku i co rok.Jedzeniem na cmentarzu tej pszenicy z miodem.. laniem wina czerwonego na grób zmarłego ...nie wiem nie przemawia to do mnie. Wole spokojnie w sercu mój bol po stracie bliskiej osoby niż te wszystkie ceremoniały. Tyle chyba. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, bardzo możliwe, że te podarunki to zwyczaj jakiś lokalny. Skoro Wy go nie znacie. Kiedyś ktoś, jakiś Bułgar skomentował u mnie, że u niego nie daje się szklanek na Spasovden, a ja dostaje co roku. A ten koc na rocznicę - mamy kilka takich kocy :D Więc u nas jest to dosyć żywa tradycja.

      A te rzeczy, o któych mówisz. Tak na prawdę nigdy na żywo nie uczestniczyłam w pogrzebie, pochówku, opłakiwaniu. Jest to bardzo ciekawe, co mówisz. O polewaniu winem grobu nie wiedziałam, o opłakiwaniu...
      Ciekawie :) Choć faktycznie, trochę przesadzają. Co za dużo, to nie zdrowo...

      Usuń

Każdy pozostawiony przez Was komentarz jest dla mnie bardzo cenny.
Bardzo serdecznie za niego dziękuję.