niedziela, 11 stycznia 2015

Egzotyczne owoce w Bułgarii

Przedstawiłam Wam ostatnio owoc kaki i pomyślałam sobie, że może kogoś zainteresują jeszcze jakieś inne owoce, które my, Polacy, śmiało możemy nazwać egzotycznymi, ze względu na to, że ciężko jest o ich uprawę w naszym polskim klimacie. Bułgaria to kraj południowoeuropejski, więc możliwa jest tu uprawa wielu różnorodnych owoców. Dojrzewając w słońcu i ciepłym klimacie  są cudownie soczyste i bogate w witaminy. Nawet te, które uprawia się także i w Polsce, są w Bułgarii dużo lepsze. Mówię tu na przykład o arbuzie czy brzoskwiniach, które nigdzie indziej tak mi nie smakowały, jak tu właśnie. Wybaczcie mi porównania, ale na prawdę uważam, że my Polacy możemy  mieć fantastyczne, absolutnie najsmaczniejsze na świecie jabłka i inne zimowe owoce, ale Bułgarii i innym południowoeuropejskim krajom należy przyznać, że słońce robi swoje. Owoce tu są po prostu niebywale różnorodne i inne, niż w Polsce.

Mieszkam na samy południu Bułgarii, dlatego niektóre owoce, które tu przedstawię, mogą zdziwić nawet.. samych Bułgarów. Klimat tu jest bardzo ciepły, dlatego występują tu takie rośliny, których nie spotyka się w północnej części kraju.

WINOGRONO
(buł. грозде)


To absolutny numer jeden. Winogrono mogę nawet nazwać królem bułgarskich owoców. Wielu Bułgarów posiada swoje własne winorośle, gdzie z uprawianych winogron produkują na własny użytek rakiję i wino.

KAKI
(buł. райска ябълка)


Kaki mają specjalne miejsce w moim sercu, więc dostały ode mnie specjalny wpis. Poczytać można klikając TUTAJ.

TARNINA
(buł. трънка)






Tarnina rośnie także w Polsce, ale wydaje mi się, że jest u nas mniej znana. To takie malutkie śliwki, które rosną na krzewach, nie zaś na drzewach. Smakują niezupełnie jak śliwka, ale są do niej bardzo zbliżone.

GRANAT
(buł. нар)

Granaty rosną tu wielkie i soczyste. Opowiem Wam małą anegdotę. Mój mąż kontroluje w pracy TIR-y, które przekraczają granice Bułgarii z Turcją. Parę lat temu sprawdzał polskiego kierowcę i chciał przed nim zaszpanować, że zna język polski. Pyta go - Co wieziesz? Ten odpowiada zgodnie z prawdą - Granaty! Hristo nie dowierzał. Sprawdził tira, zauważył dobrze mu znane owoce, ale kierowca się upiera, że wiezie broń. Mój mąż postawił na nogi całą graniczną policję. Gdy nic nie znaleziono, mąż zadzwonił wreszcie do mnie i spytał mnie, co to jest granat. Powiedziałam mu, że to owoc, znany w Bułgarii pod nazwą нар.
Cóż, pamiętna to była dla niego lekcja języka polskiego. 

KIWI
(buł. киви)

Kiwi były dla mnie zaskoczeniem w Bułgarii. Nie tylko to, że są tu uprawiane, ale i to, że rosną na takich kiściach zawieszonych na poręczach, jak winogrona. Zaciekawiło mnie również to, że sadząc rośliny trzeba posadzić koniecznie dwie - męską i żeńską odmianę.

OLIWKI
(buł. маслина)



Oliwki są rzadkością w Bułgarii, nawet tu, na południu. Jednak rosną tu drzewa oliwne i dają owoce. Te są niestety w smaku trochę gorzkawe, dlatego Bułgarzy zajadają się oliwkami sprowadzonymi z sąsiednich krajów - Turcji lub Grecji.

FIGA
(buł. смокиня)

Figowce rosną w Bułgarii jak chwasty. Spotkać można je gdziekolwiek na chodnikach, przy ulicy, przy śmietnikach. Zawsze gdzieś się pokazują liście drzewa figowego. Owoce są, w mojej opinii, przepyszne, a Bułgarzy wykorzystują figę w domowej produkcji mega słodkiej konfitury - figi w syropie.


CYTRYNA
(buł. лимон)


 Czasem gdy wychodzę z dzieckiem na spacer i obserwuję czyjeś ogródki, spotykam naprawdę cudowne drzewa cytrynowe. Są pełne owoców i budzą mój podziw. Jest dla mnie ogromną przyjemnością używać w kuchni swojej własnej cytryny. Na działce mamy drzewo cytrynowe i stale nie mogę mu się nadziwić. Nasza cytryna rośnie w ogromnej doniczce i w zimie zamykamy ją w pomieszczeniu, żeby nie zamarzła. Całe pomieszczenie pachnie wówczas orzeźwiająco.

PIGWA
(buł. дюля)

Pigwę znam jeszcze z Polski, ale tam wykorzystywana była (przynajmniej w mojej pamięci) jako dodatek do zimowej herbaty. Tu w Bułgarii jada ją się tak, jak jabłko.

Goji Berry
(bul. годжи бери)




Goji jagody od niedawna stały się hitem i  mówi się o nich, jako o najzdrowszych owocach świata i przypisuje im się wiele leczniczych właściwości. Podobnie jak figa, rosną w Bułgarii jako chwasty, jest ich tu pełno. Powoli Bułgaria odkrywa, jak wielki skarb rośnie na tej ziemi i, kto jest tego świadom, przestaje tępić i wyrywać niechciany chwast. Ponoć goji berry są tak bardzo pożywnym owocem, że nie należy zjeść ich więcej, niż 10-15 owoców dziennie. Świeże owoce są gorzkie i mało komu smakują. Pewnie dlatego w sprzedaży funkcjonują w postaci zasuszonej - zdecydowanie dużo smaczniejszej.

MIGDAŁY
(bu. бадеми)


Drzewa migdałowca są bardzo dekoratywne, a orzechy te są niezwykle zdrowe. Migdały są silną bronią w walce z rakiem.


NIESZPUŁKA
(buł. мушмула)


Właściwie o nieszpułce może nie powinnam wspominać, bo owoce te uprawia się także w Polsce, ale była dla mnie tak wielkim zaskoczeniem, że dla mnie jest, zupełnie subiektywnie, egzotyczna. Nieszpułka to miękki owoc, który kształtem przypomina dziką różę. W smaku jest podobna do pieczonego jabłka. Mówię 'pieczonego', bo pewnie skłania mnie do tego konsystencja nieszpułki. Należy ją przełamać na pół, pozbyć się pestek i zjadać środek.
(Kiedyś tego nie wiedziałam i gdy zobaczyłam ją po raz pierwszy, babcia mojego męża zdziwiona tym, że nie znam, tego owocu, niemal zmusiła mnie do tego, żebym go skosztowała. Wpakowałam cały do ust i z kłamanym uśmiechem stwierdziłam 'mmmmniam! Ale dobre'. Mina babci - bezcenna.)

BANAN
(buł. банан)


Drzewa bananowe miewają Bułgarzy raczej w dekoracyjnej funkcji. Niektóre okazy rosną naprawdę wielkie. Rzadko kiedy dają jednak owoce, a jeśli już tak jest, to tylko raz. Po owocowaniu takie drzewo... umiera.

GŁOŻYNA
(łac. хинап)

Głożyna to bardzo atrakcyjne drzewo. Wygląda ciekawie, zwłaszcza, gdy jesienią opadają liście, a na drzewie zostają setki drobnych owoców. Była dla mnie absolutną nowością i w Bułgarii przekonałam się o jej istnieniu. Owoce są w smaku podobne do jabłka, tylko pestkę mają jak śliwka. Są malutkie, wielkości paznokcia.


Czy znaliście wszystkie wymienione przeze mnie owoce? Czy kogoś z Was zaskoczyłam? Które z tych owoców są Waszymi ulubionymi?


środa, 7 stycznia 2015

Święto Trzech Króli po bułgarsku

Wczorajsze święto chrześcijańskie jest dla mnie co roku okazją do oglądania wspaniałego widowiska. W takie dni, jak ten, wiem dobrze, że kocham Bułgarię, szanuję i podziwiam za ich piękne tradycje.

Święto nam znane pod nazwą Trzech Króli, lub Świętem Objawienia Pańskiego, w Bułgarii nazywa się Jordanowden, lub Bogojawlenie. Zawsze, niezależnie od pogody, warunków atmosferycznych, każdego roku 6 grudnia Bułgarzy zbierają się nad rzeką.
Wcześniej w cerkwi odbywa się liturgia, po której wierni z popem na czele udają się nad rzekę.
Tam pop błogosławi zgromadzonych i ceremonialnie.... wrzuca drewniany krzyż do rzeki.
Śnieg, lód, silny wiatr, minusowa temperatura - a młodzi mężczyźni wskakują do wody z pogoni za krzyżem.

W tym roku miałam okazję po raz pierwszy oglądać na żywo to widowisko. Zrobiło na mnie pioronujące wrażenie. Jestem pełna podziwu bułgarskim obyczajom.

Chętni, którzy kąpią się w lodowatej wodzie wierzą, że tym samym uproszą sobie u Boga zdrowie. Nad rzekę przychodzi tłum gapiów, często temu wydarzeniu towarzyszy muzyka i tradycyjne tańce.






Ten, który wyłoni krzyż z rzeki, jest żywym symbolem wiary w to, że nowy rok przyniesie ludziom zdrowie. Po uroczystościach nad rzeką mężczyzna ten odwiedza różne restauracje, kawiarnie, miejsca, gdzie prezentuje krzyż, a ci, którzy chcą u Boga uprosić zdrowie, wręczają mężczyźnie symbolicznego pieniążka.

Ponoć w Polsce rodzi się nowa tradycja obchodzona w dniu Święta Trzech Króli. Cieszy mnie to. Tradycje są ważne. Tradycje mówią o tym, kim jesteśmy.


P.S. Zdjęcia pochodzą z Internetu.

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rajskie jabłko


Co to jest?
Kto zna ten owoc? Wyobraźcie sobie, że ja jeszcze parę lat temu nie miałam o nim bladego pojęcia. Przez tę nieświadomość wiele straciłam, bo od kiedy go poznałam, nie mogę przejść obok niego obojętnie. Przepadam za nim, przysięgam! Gdyby ktoś postawił przede mną nawet 2 kg tego owocu, zjadłabym go w mig, nie myśląc o konsekwencjach. Jest dla mnie niebem w gębie, rajem w ustach i nie przesadzę, jeśli powiem, że najlepszym naturalnym produktem, jaki kiedykolwiek miałam możliwość jeść. Taaaaaak... chyba już dosyć dosadnie wypowiedziałam się na temat mojej miłości do tego owocu i mam nadzieję, że choć trochę uda mi się Was do niej przekonać.

Owoc ten w Polsce znany jest pod nazwą hurma, lub też owoc kaki. Bułgarzy jednak zdecydowanie piękniej go nazywają. Sami powiedzcie, że hurma brzmi byle jak, a z kolei wyraz kaki jest tak bliski angielskiemu kaka, że skojarzenia mogą być straszne. Bułgarzy natomiast nazywają ten owoc райска ябълка, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza rajskie jabłko. I ja się tej metaforycznej nazwie wcale nie dziwię, bo smak ów wart jest grzechu. Ale dość już o moich owocowych zboczeniach.

Polski Internet nie mówi nam nic o hurmie. Nic, co by mogło przekonać ludzi do niej i otworzyć ludziom oczy. Świadczy to tylko o tym, że naprawdę owoc ten jest w Polsce mało znany, a już na pewno jest niedoceniany.

Jak działa?
To ja Wam powiem kilka informacji o tym, jak hurma człowiekowi dobrze robi. (Ups! Miało już być bez takich!)

- to witaminowa bomba, bogata w witaminy A, C, P, E i witaminy z grupy E, 

- to minerałowa bomba! Zawiera potas, magnez, jod, żelazo, fosfor, mangan,

- i fruktozę i glukozę zawiera w dużej ilości, więc ten fakt też ma przekonać do jej smaku. Słodzizna z niej!

- wartości odżywcze hurmy: 100 g to 127 kal., 0,8 g białka, 0,4  g tłuszczu i 33,5 węglowodanów,

- leczy choroby dziąseł,

- sok z rajskiego jabłka pomaga z leczeniu przeziębienia i kaszlu,

- wspomaga leczenie anemii, chorób tarczycy i przewodu pokarmowego,

- 80-90% cukrów zawartych w hurmie to fruktoza, w związku z czym jest ona bezpieczna i zdrowa dla diabetyków,

- jest łatwa w przetwarzaniu, poza konsumpcją surowego owocu, nadaje się też na syrop, marmoladę, dżem.



Gdzie występuje?
Jedynym minusem hurmy jest jej dostępność. W Bułgarii uprawia się ją na południu kraju (Bogu dzięki! Mam ją pod nosem!) i dostać ją można jedynie w zimnych miesiącach. Listopad i grudzień to idealny czas. Szkoda! Straszna szkoda, bo rok cały muszę na nią czekać znów.
Ponoć hurma pochodzi z Chin, a jej uprawą, oprócz Bułgarii i krajów południowoeuropejskich, zajmują się również Korea, Japonia i Indonezja.
A w Polsce? Nie łudzę się, że w polskim klimacie drzewo hurmy dałoby owoce, ale ciekawa jestem, czy w okresie zimowym można ją gdziekolwiek kupić. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie?


Jak jeść hurmę?
Gdy pytałam parę lat temu męża, który właśnie mi przedstawiał hurmę, co to jest, powiedział, że to jest jeden bardzo niedobry owoc, ale sama powinnam ocenić jego smak. Był pewny, że nie będzie mi smakował. Owszem, nasze początki z hurmą nie były smaczne. Dlaczego? A no dlatego, że mój Bułgar pojęcia nie miał, jak się to je!
Okazało się, że owoc musi przede wszystkim być bardzo miękki. Wtedy skórka zmieni kolor z pomarańczowego, na lekko czerwonkawy. Zazwyczaj sprzedaje się owoce, które nie są jeszcze gotowe do konsumpcji. To znaczy nie są zupełnie surowe, ale żeby miały ten niepowtarzalny smak, muszą swoje odleżeć, zmięknąć i dojrzeć. I ja się tak właśnie katuję w listopadzie. Kupuję całe mnóstwo hurmy, zostawiam w kuchni i przechodzę koło niej 100 razy dziennie sprawdzając, czy już zmiękła i jest gotowa do jedzenia. Czasem oczekiwanie trwa nawet 2 tygodnie. W grudniu już jest większa szansa, że dostaniemy owoce wyleżane, gotowe do jedzenia.
Owoc należy przekroić na pół i wyjadać miąższ łyżeczką.
Moje drugie podejście do hurmy było już tym właściwym i od tamtej pory powstało między nami uczucie. Serio, serio, nie przesadzam. Kocham!

Poniższe zdjęcie przedstawia hurmę gotową w połowie. Prawa strona jest twardsza i miąższ przylepi się do podniebienia! A lewa strona - no to jest ten właśnie RAJ!

                                 


sobota, 3 stycznia 2015

Dziękuję

Dzięki, dzięki!!!!
Zostanę, oczywiście, że zostanę.
I postaram się więcej moich słabości tak publicznie nie ujawniać. Co to za powód był, że mnie lenistwo dopada.

Konsekwencja - przecież ja od trzech dni ją kocham wręcz!

Więc zostanę, ale rozkręcę się tu dopiero wtedy, gdy pozamykam pewne rzeczy, które już zaczęłam robić i są dla mnie ważne.

Będzie mnie tu mniej, ale wrócę.

Dzięki za wsparcie!

czwartek, 1 stycznia 2015

Niniejszym postanawiam


- że ten Rok będzie rokiem mojego sukcesu! Będę w tym roku zadowolona z siebie!
- będę wreszcie konsekwentna. Jak coś postanowię, tak koniec, kropka i Amen w pacierzu. Co postanowię, tak zrobię, a jak  powtarzanie tego w kółko niczego nie zmieni, to chyba sobie tę tezę wytatuuję na czole, co by nie zapomnieć. KONSEKWENCJA - to będzie moje ulubione słowo w tym roku.
- napiszę książkę. Ulegam w końcu Waszym namowom, moi mili czytelnicy, i postanawiam całą tę moją tragi-opowieść spisać w formie książki i wysłać do co najmniej 5 wydawnictw. Tym samym wstrzymuję opowieść na jakiś czas. Jak okażę się, że moje pióro jest do niczego, to trudno. To wówczas szuflada, w której zamieszka moja powieść, będzie moją najulubieńszą szufladą.

A blog mój przeżywa poważny kryzys. Palce moje kręcą się wokół przycisku "Usuń bloga" i przyznaję, że ten przycisk strasznie mnie kusi. Nie ma żadnego powodu. Nie obraziłam się na blogosferę, nie przestałam fascynować się bułgarską kuchnią, tradycją i językiem. Nadal chciałabym się z Wami tym dzielić.
Ale po prostu, zwyczajnie, po ludzku dopada mnie jakieś pieprzone lenistwo! No... Zwyczajnie nie mam ochoty... No i gdzie ta moja konsekwencja, realizacja, itd.? Ja na prawdę miewam czasem problem ze sobą i trudno mi jest zebrać się w sobie.


Ten rok będzie dla mnie dobry. I ja jestem sobie jedynym horoskopem noworocznym. Będzie cudowny, bo tak postanawiam i stanę na głowię, by osiągnąć moje małe wielkie cele.

I aż musiałam sobie to na blogu napisać, żeby za miesiąc, za dwa, (jeśli jeszcze będę wtedy blogerką) pluć sobie w brodę i mówić do siebie "No i co??? Ogłosiłaś całemu światu jakieś postanowienia, a już sobie odpuściłaś? Do konsekwencji wracaj biegiem!"

Ponoć blogowanie ma terapeutyczną moc.

A poza tym wspomnę jedynie, że w Bułgarii tuż po północy jada się banicę z wróżbami zawiniętymi w sreberka. Co, według banicy, przyniesie mi nowy rok? Nieoczekiwaną, rychłą  podróż gdzieś daleko!

                                    

Podróż do Polski oczekiwaną i planowaną chcielibyśmy odbyć dopiero jesienią, ale banica mi chyba chce powiedzieć, że będę już wkrótce pędzić do Polski jak szalona. Pewnie do jakiegoś znanego wydawnictwa, by podpisać z nimi umowę. Na pewno. Dobra banica, grzeczna. Prawdę ci powie.