sobota, 22 sierpnia 2015

Pani Pedagog!


Pracuję!

Zaczęłam post z grubej rury, konkretnym zdaniem, bo głowię się już od pół godziny, jak zacząć i nie mam pomysłu na początek. Mam w sobie setki przeróżnych myśli, w moim serce walczą najróżniejsze emocje.

Kilka dni temu byłam na rozmowie kwalifikacyjnej. Następnego dnia zadzwonił telefon z dobrymi nowinami.

Mnie! Mnie w życiu spotkało coś dobrego! Od 5 dni mogę mówić o sobie - "Pedagog nie tylko z wykształcenia, ale i z zawodu". Nigdy, przenigdy nie spodziewałam się, że tu w Bułgarii, w miasteczku znajdującym się na samym końcu świata, ja znajdę pracę w swoim wyuczonym, wymarzonym, wyśnionym, ukochanym, umiłowanym zawodzie!

Kiedy byłam mała, już wtedy wiedziałam, że chcę być nauczycielką. Całe liceum wiedziałam, na jakie studia chcę pójść, a na studiach wiedziałam, że jestem na odpowiednim miejscu. Na praktykach w szkole czułam się jak ryba w wodzie i zawsze utwierdzałam się w przekonaniu, że to jest to, co chcę robić zawsze. Jeżeli jest coś takiego, jak powołanie do zawodu, to ja jestem tego żywym przykładem.

Znudziło Was moje gadanie? Jeżeli przyzwyczaiłam swoich czytelników do nieustannych wzruszeń, narzekania i opowieści o wszelakiej dupiemaryni, to dzisiejszy post będzie wyjątkowy. Będę krzyczeć jak bardzo jestem szczęśliwa i zadowolona, jak bardzo czuję się potrzebna i jaką ogromną siłę daje mi to uczucie.

Jestem pedagogiem w domu dziecka. W naszej instytucji przebywać będzie 8-10 dzieci w wieku 12-18 lat.

Niedawno przeszłam wspaniałe szkolenie, na którym przypomniałam sobie wszystkie metody aktywizujące w pracy z dziećmi i młodzieżą. Moim zadaniem nie będzie stricte opieka nad dziećmi - typu sprzątanie, pranie, usypianie, - ja będę pracować nad ich wychowaniem....

Wszelkie moje działanie wobec nich ma być metodyczne, ma być ukrytą manipulacją, ma prowadzić do osiągnięcia wyznaczonych celów.

Jeśli ktoś teraz chciałby sprowadzić mnie na ziemię, powiedzieć mi, że nie wiem w co się pakuję, że skaczę z radości a za chwilę mogę pluć sobie w brodę i że się przekonam i że przejrzę na oczy i że jestem jestem głupia i naiwna...

...nie jestem. Doskonale wiem, co kryje się za pracą z trudną młodzieżą, wiem jakie problemy je spotykają począwszy od niemożności samodzielnego życia, od agresji, po prostytucję i narkomanię... Wiem, bardzo dobrze to wiem i mimo to (a może właśnie dzięki temu) bardzo chcę z nimi pracować, pomagać im, wskazywać im dobrą drogę, dać im całe swoje zaangażowanie.

Niech minie 15 lat i niech kiedyś spotkam swojego byłego wychowanka i niech on mi wtedy powie, że on mi dziękuję za taką sytuację, w której ja powiedziałam mu to i tamto, i to zmieniło jego życie i podejście do świata.... Marzę o takim momencie i jeśli tak się kiedyś stanie, to tu na tym blogu pojawi się wówczas wpis, że oto wiem, po co ja jestem na tym świecie.

Mam w głowie milion myśli, a następnym razem opowiem tu kilka wspaniałych opowieści, jakie zasłyszałam podczas szkolenia. Głównie chcę je spisać dla siebie, chcę pamiętać o tym, co było dla mnie ważne i wywołało u mnie wielkie emocje.

Myślę, że moje blogowanie ma wielką szansę podążać w trochę innym kierunku, niż dotychczas, gdyż w duszy grają mi teraz zupełnie inne sprawy!

26 komentarzy:

  1. Bardzo Ci kibicuję! To cudowne mieć szanse wpłynąć na czyjeś życie i wskazać właściwą drogę! Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja jeszcze raz napiszę, iż dzieciaki (w sumie to już młodzież) mają szczęście, że staniesz na ich drodze!

    OdpowiedzUsuń
  3. Życzę powodzenia i dużo wytrwałości. Pomaganie innym nie jest łatwe ale daje ogromną ilość szczęścia i satysfakcji.

    OdpowiedzUsuń
  4. Powodzenia!! Życzę dużo dobrych pomysłów i cierpliwości :)

    Ja też będę pracować od wrześnie w przedszkolu, już nie jako pomoc, ale jako wychowawca :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudownie. Uwielbiam Twój optymizm. Będzie git!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Powodzenia!! I Gratuluje! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Trzymam kciuki jako belfer z krwi i kości!

    OdpowiedzUsuń
  8. Twoje blogowanie podąży w nowym kierunku, na pewno bo ileż to doświadczenia da Ci wymarzona praca z dziećmi. 8-10 dzieciaków to niewielka grupa i pewnie do każdego będziesz mogła podejść indywidualnie. Dlatego tym bardziej życzę Ci aby nowe obowiązki których będzie pewnie sporo pozwoliły Ci by mieć czas na blog. Bo czytelnicy nie tylko trzymają za Ciebie kciuki ale chcą Cię czytać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przede wszystkim gratulacje!!! Super, że spędzasz swoje marzenia. Teraz już rozumiem skąd u Ciebie tyle nowatorskich pomysłów w wychowywaniu Kalinki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo się cieszę i jestem pewna, że będziesz wspaniałym pedagogiem :).

    OdpowiedzUsuń
  11. Cieszę się ogromnie i jestem pewna, że poradzisz sobie , a Twoi wychowankowie będą Cię wielbić :) Jesteś wspaniałym człowiekiem i będziesz wspaniałym pedagogiem :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Gratuluję!!! I cieszę się z Tobą:) Powodzenia! Bardzo jestem ciekawa wrażeń z pierwszej pracy w Bułgarii.
    Pozdrawiam gorąco
    Małgosia

    OdpowiedzUsuń
  13. Super wieści, ogromne gratulacje i spełniaj się zawodowo kochana,nawracaj te wszystkie zbłąkane duszyczki

    OdpowiedzUsuń
  14. Aaaaaa, Malwina!
    Ale cudne wieści. Gratuluję. A trudna młodzież, to wyzwanie, ale jaka satysfakcja. Życzę Ci wielu takich wychowanków, którzy kiedyś Cię wyściskają, podziękują i będą pamiętać.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej, napisz szybko jak tam rozpoczęcie roku wypadło.Nie wiem czy też 1 września rozpoczynacie.Gratuluję pracy.Pozdrawiam Noneczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć :)

      W Bułgarii wciąż jeszcze są wakacje :D

      Rozpoczęcie roku mamy za 2 tygodnie, 15 września ;)
      Napiszę!
      Pozdrawiam

      Usuń
  16. Powodzonka. Oby tylko w większości nie byli to bułgarskojęzyczni Cyganie, Turcy lub ostatnio przybywający różni Azjaci, bo tych coraz więcej w Bułgarii, a samych Bułgarów coraz mniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bingo!
      Dziękuję za życzenia powodzenia. Przyda się i to baaaaaardzo :)

      Usuń
    2. Szczerze Ci kibicuję i czytam każdy Twój temat. Nie wiem czy pamiętasz, czy pisałem sam nie jestem pewny, ale moją dziewczyną jest Bułgarka, Weselina, właśnie ze Swilengradu:) Na razie jeszcze się nie spotkaliśmy, ale mam nadzieję, że to nastąpi po nowym roku i że m. in. zobaczymy się na ulicach tego miasta.

      Usuń
    3. Jest mi bardo miło, gdy dowiaduję się, że mam tak wiernych czytelników.

      Adamie, ja Cię pamiętam, pamiętam że kiedyś o tym do mnie pisałeś. Ale nie wiedziałam jak to do końca jest z tą Twoją dziewczyną :) Gdzie mieszkacie, czy jesteś tu gdzieś w tym Swilengradzie, czy dziewczyna jest w Polsce może....
      A tu okazuje się, że takie decyzje dopiero przed Wami! Ciekawi mnie ta Weselina, która ma chłopaka Polaka :D Ciekawi mnie, czy ona mnie kojarzy (bo ja jej na pewno nie), ponieważ dużo ludzi mnie zna. W tym małym mieście jestem "powiedzmy" sławna właśnie przez to, że jestem obcokrajowcem. Ja nie znam nikogo, ale wszyscy znają mnie...

      Życzę Wam wszystkiego dobrego!
      (A jak będziesz jechał do Swilengradu, daj znać!)

      Usuń
    4. Dzisiaj ją zapytam i opowiem o tym blogu:P Sam jestem ciekaw naprawdę. Ech niestety wciąż żyjemy przez neta, ale to nie jest nasza wina, dłuuga, trudna historia, którą mam nadzieję, kiedyś Ci opowiem. Notabene ja kiedyś planuję z Nią napisać książkę, o tym co przeżywaliśmy w trakcie bycia przez Internet. Bo uwierz, 1600 km to nie jest daleko, nie kilometry nas zablokowały, mam nadzieję, że to coś co kiedyś stawało nam na drodze, co teraz staje nam na drodze, wkrótce minie, i będzie to tylko smutna ale i zarazem szczęśliwa historia. Uwierz, sama się zdziwisz, jakiego można mieć pecha... Nie chcę teraz wszędzie się "chwalić" pisząc tu czy tam, tę historię zna niewielu, nawet moi rodzice nie wiedzą wszystkiego, bo już dawno w ten związek zwątpili, to im nic nie mówię. Ale zapytam Ją, czy zna pewną Polkę. Jedynie kiedyś mi mówiła, że Polka otworzyła winiarnię w Mezku:P

      Usuń
    5. Jestem w takim razie szalenie ciekawa! Strasznie!
      Jeśli kiedyś zechcesz mi opowiedzieć, będzie mi bardzo miło :)


      (W Mezeku jest winiarnia o nazwie Katarzyna. Otworzył ją Krzysztof Tryliński - szef francuskiego Belvedere, stąd spora część mieszkańców mówi, ba! wmawia mi!, że nazwa "Katarzyna" nie jest polska, ale jest francuska!
      Nie wiem komu dedykował nazwę Katarzyna... Żonie? Córce? Mamie?,,,, nie wiem....)

      Usuń
    6. Jednak Swilengrad nie jest taki mały jak Ci się wydaje:P Napisała mi, że nie poznaje, żeby była jakaś Polka-nauczycielka w mieście. Trochę się pomyliłem, co do Mezka, ale dzięki za kąsek informacji. Pzdr.

      Usuń
  17. Super, gratuluję!!!!
    Malwina powiedz mi proszę jak długo uczyłaś się bułgarskiego i na jakim jest teraz poziomie, że mogłaś znaleźć pracę? Pojechałaś do Bułgarii bez języka i tam się dopiero nauczyłaś? Ja się próbuje dopiero uczyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Olu!
      Ola, dosyć często dostaję do pytanie, więc pozwolisz że odpowiem na nie za 2 posty??? Najbliższy post planuję napisać o domu dziecka, a tuż po nim napiszę o moim bułgarskim wszystko, dobrze? Wybacz, że każę Ci czekać, ale po prostu uświadomiłaś mi, że wielu ludzi to interesuje, więc napiszę o tym szerzej.

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. nie ma problemu, chętnie poczekam i w między czasie przeczytam nowy wpis :)

      Usuń

Każdy pozostawiony przez Was komentarz jest dla mnie bardzo cenny.
Bardzo serdecznie za niego dziękuję.