środa, 11 stycznia 2017

Kilka ciekawostek kuchni bułgarskiej


Dzisiejszy post powstał w ramach zimowego projektu Klubu Polki na Obczyźnie. Tym razem piszemy o dziwnych zwyczajach kulinarnych na całym świecie. Jeśli jesteś ich ciekaw, koniecznie zajrzyj na stronę Klubu.

A tymczasem zapraszam do przeczytania o tym, co mogłoby Cię zaskoczyć w kuchni bułgarskiej.



1.  Śniadanie. 

    To bardzo ważny posiłek, a w Bułgarii występuje całe mnóstwo interesujących śniadań. Każdego ranka przed baniczarnicami ustawiają się długie kolejki ludzi chcących kupić świeżą baniczkę. Ważne jest, by śniadanie w Bułgarii było różnorodne i rzadko zdarza się, by ktoś któryś dzień z rzędu jadł na śniadanie po prostu kanapki.
   Kilka lat temu mąż po raz pierwszy zaproponował mi, że zrobi mi na śniadanie PRINCESI. Nie miałam pojęcia, co to jest, ale sam fakt, że będę miała podane śniadanko do łóżka i to o tak wdzięcznej nazwie kazał mi poczuć się jak księżniczka. Princesi okazały się być przypieczonymi kanapkami z ... mięsem mielonym!



2. Obiad

   Uwielbiam ekspresowy sposób przyrządzania obiadów w Bułgarii. Są takie dania, które wymagają naprawdę minimalnego wysiłku. Do glinianego garnka wrzucasz mięso i warzywa i zapiekasz w piekarniku. Nie ma mieszania, podglądania, zagęszczania. Pokrojone produkty doprawiasz i obiad robi się sam.

Wieprzowina z warzywami

3. Kolacja w Bułgarii jest niczym innym, jak wieczorową wersją obiadu! Koniecznie na kolację jada się po prostu jakieś danie główne. Często zdarza mi się gotować dwa razy w ciągu dnia, gdyż mój mąż - jak typowy Bułgar - nie uznaje innej kolacji. Między obiadem a kolacją różnica jest taka, że kolację jada się wieczorem, a obiad wcześniej.
Pamiętam, jak kiedyś dwa dni z rzędu postanowiłam zjeść kolację jak kiedyś w Polsce - ciepła herbatka i dwie kromki z szynką. Po dwóch takich kolacjach mój mąż spytał, czemu świruję i nie jem jak człowiek!


4. Słoiki
      Przetwory są bardzo ważną częścią bułgarskiej kuchni i każda szanująca się Bułgarka latem przyrządza różnego rodzaju weki na zimę. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, nic dziwnego, tylko sposób, w jaki pasteryzuje się słoiki jest troszkę inny. Podczas gdy ja potrafię przygotować jakiś kompot gotując słoik zaledwie kilka minut, mój mąż gotuje swoje słoiki nawet do dwóch - trzech godzin, przy czym słoiki są całe, calusieńkie zanurzone we wodzie. Latem mamy coroczne dyskusje na ten temat i mąż uważa, że moje słoiki na pewno się rozwalą, albo się otruję! I fakt ten, że krótko gotuję słoiki (i to tylko do połowy zalane wodą!) jest niezwykłą, niepojętą wręcz ciekawostką tu w Bułgarii i mogę uchodzić za dziwną pod tym względem.
Wracając do zalet przetworów - jeśli nie jesteś zbytnio przygotowany na domówkę, słoik z jakąś fajną sałatką jest doskonałym rozwiązaniem i zawsze pasuje do rakijki.
Truszija - Sałatka do słoików z marchwią, papryką, kalafiorem i kapustą. Bardzo smaczna, ale warzywa są niebywale i nieoczekiwanie.... twarde!

5. Chleb jada się w Bułgarii do każdego dania, każdego! Nawet jeśli robię polski obiad, gdzie do głowy by mi nie przyszło przegryzać go chlebem, nigdy nie zapominam, by go mężowi zaserwować. Sama nigdy bym nie zjadła np. kopytek z chlebem, wyobrażacie sobie?


6. Ser to również bardzo ważny składnik kuchni bułgarskiej. Przy czym mówiąc ser, mam na myśli taki ser, który w Polsce znany jest pod nazwą feta. A ten nam Polakom dobrze znany twaróg funkcjonuje jako tzw. izwara i jest absolutnie gorszą, nijaką, wybrakowaną, be, fuj, bleee wersją SERA.
Sera nie może zabraknąć w bułgarskiej lodówce. Dawno temu teściowa spytała mnie, czy zrobić mi tosty se serem. Zgodziłam się i przekonana byłam, że zaraz zjem chrupiącego tosta z ciągnącym się chadderem. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że tost ze serem znaczy tu zupełnie co innego - to tost z fetą.
A poniższe zdjęcie przedstawia takie tam zwykłe, często spotykane w Bułgarii spaghetti - ze serem, oczywiście.



11 komentarzy:

  1. Kanapki na kolacje to chyba typowy polski wynalazek ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. We Włoszech tez się je chleb do wszystkiego :)))) ale fakt kopytka z chlebem? fuj:) Ariadna

    OdpowiedzUsuń
  3. A to w Bułgarii nie ma takiego, zwykłego, żółtego sera? Te sałatki bardzo mi się podobają. Prawdę mówiąc to wszystko mi się podoba :) Muszę w tym roku zaliczyć Bułgarię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie mogę się przekonać do princesek z mięsem mielonym :/ ale uwielbiam takie z sirene s jajkiem, posypane kaszkawałem - pycha! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To mieso mielone to z wolowiny? Nie wiem czy odnalazlabym sie w kuchni bulgarskiej...

    OdpowiedzUsuń
  6. i te frytki z serem sirene... :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. to mięso mielone jest tez w polsce dostępne. metka tzw. idziesz do mięsnego i prosisz o np. metkę cebulowa- uwielbiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawa jestem jak ta wysokokaloryczna dieta wpływa na wygląd i samopoczucie. Czy Bułgarzy przykładają wagę do zdrowego trybu życia ? Czy młodzi ludzie różnią się znacznie od pokolenia swoich rodziców ? Czy młodzież często emigruje do dużych miast lub bogatszych państw za pracą lub dla poprawienia warunków materialnych ? Wydaje mi się że życie w Bułgarii jest spokojniejsze niż u nas, ale być może wcale tak nie jest. Szkoda, że prawie całkowicie przestałaś prowadzić bloga. Mam nadzieję że jesteś szczęśliwa. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku... dostaję od czytelników takie piękne kopniaki, które powinny mnie bardzo motywować do działania. Gdy ktoś wyraża żal, że nie pisze, jest mi bardzo miło i jednocześnie bardzo wstyd. Nie wiem... po długiej przerwie jest mi trudno wrócić do regularnego blogowania. Może kiedyś jak się przełamię i napiszę jeden psot, to z każdym następnym pójdzie lepiej. Sama bardzo żałuję, że przestałam pisać.

      Wiesz co? Umówmy się, że odpowiem na Twoje pytania w kolejnym poście! Tak, to dobry pomysł, tak zrobię :)

      Dziękuję, jestem szczęśliwa :)

      Usuń
    2. Po pierwsze bardzo dziękuję za odpowiedź. Po drugie najważniejsze jest to, że czujesz się szczęśliwa.Czytałam Twoje blogi od początku. Zawsze czekałam z niecierpliwością na następny wpis. Martwiłam się o Ciebie i mocno trzymałam kciuki. Czasami nie mogłam powstrzymać się od łez. Obserwowałam jak rośnie Twoja urocza córeczka i sama się sobie dziwiłam, że tak bardzo włączyłam się emocjonalnie w Twoje sprawy. Bardzo się cieszę że wszystko dobrze Ci się układa i doskonale rozumiem że nie masz teraz chęci na dzielenie się swoim życiem z przypadkowymi czytelnikami, ale przyznam że brakuje mi blogowego kontaktu z Tobą. Widzę Ciebie jako idealną osobę do publikowania w Polsce korespondencji z Bułgarii. Bardzo mało wiemy o kulturze, turystyce, codziennym życiu i polityce tego kraju. Nie ma u nas muzyki, książek bułgarskich pisarzy ani filmów. Większość naszych rodaków zna tylko ośrodki turystyczne nad morzem, a przecież to nie jest prawdziwe życie przeciętnego Bułgara. Przepraszam, że tak się rozpisałam. Pozdrawiam serdecznie z Warszawy i czekam na obiecane odpowiedzi na moje pytania.

      Usuń

Każdy pozostawiony przez Was komentarz jest dla mnie bardzo cenny.
Bardzo serdecznie za niego dziękuję.