Na blogu u Mini zostałam zaproszona do podania kilku faktów o sobie, których nie wiedzą odbiorcy mojego bloga. Zabawa bardzo mi się podoba i pozwoli Wam poznać mnie lepiej.
Oto kilka faktów o mnie:
Mam obsesję na punkcie zebry
Każdy, kto mnie zna, wie, że szaleję na punkcie zebry. Wielu moim znajomym czarno-białe paski natychmiast kojarzą się z zebrą. Każdy pyta mnie, dlaczego akurat zebra. Kiedyś nie umiałam na to pytanie odpowiedzieć. Po prostu to czułam i odpowiadałam, że zwyczajnie podoba mi się taki kontrast. Czerń i biel. Pewna koleżanka z liceum odpowiedziała mi na to - "Przecież skunks też jest czarno-biały? Czemu nie uwielbiasz skunksa?" (Ewa, jeśli to czytasz, specjalne pozdrowienia dla Ciebie!)
Próbując jednak odpowiedzieć sobie na pytanie, jakie były początki moich skłonności do zebry, przypominam sobie, że jako dziecko pisałam pamiętnik. Chciałam, by mój dzienniczek był niebanalny i nie podobały mi się wszystkie zeszyty w sklepie papierniczym. Mimo wszystko kupiłam jeden z nich, po czym udałam się do sklepu z tkaninami i tam w oko wpadła mi zebra! Kupiłam kawałek materiału w zebrę, obkleiłam nim okładkę mojego zeszytu i od tej pory zebra kojarzyła mi się z moim ukochanym pamiętnikiem. Później już nie mogłam obok zebry przejść obojętnie. Uwielbiam wszystko - ubrania, torebki, dywany, poduszki, pościele, wszystko! W końcu nikogo nie zdziwiło, że zebrowy motyw pojawił się na moich plechach.
Marzę o Kenii
źródło |
To chyba jest oczywiste. Gdy ktoś pyta mnie, co zrobiłabym, gdybym wygrała w totka, bez wahania odpowiadam, że pojechałabym na wycieczkę do Kenii. Póki co Kenia pozostaje tylko w sferze marzeń, jednak oczami wyobraźni widzę siebie, jak sobie hasam tam między zebrami!
Nie cierpię lata
źródło |
No i jak to się ma do mojego marzenia o Kenii? Jak już wygram w totka i zacznę planować wyprawę do Afryki, to stanę też przed ogromnym wyzwaniem. Bo nie znoszę upałów. Wielu ludzi mówi mi, że ja to mam dobrze, bo mieszkam w "ciepłych krajach". Mieszkam, ale w lecie marzę o tym , by mieszkać w północnej Finlandii, czy coś. Nie cierpię gorąca, a moje ostatnie problemy z hormonami jeszcze bardziej mi o tym przypominają. To żadna przyjemność latem chować się w domu całymi dniami i wychodzić z dzieckiem na spacer dopiero wieczorem, gdy piekące słońce kładzie się spać. Zdecydowanie wolę zimę, grube skarpetki, dobrą książkę i popijanie gorącej czekolady. Żałuję, że w Bułgarii zima jest krótka.
Jestem nieuleczalnym lodożercą
Oczywiście w lecie ratuję się jak mogę, a z pomocą przychodzą mi hektolitry lodów! Mogłabym je jeść bez opamiętania. Gdy byłam mała, pytałam mamy "Mamo, kupisz mi loda?". Mama odpowiadała "Przecież już dziś jadłaś loda". Nie uważałam tego wówczas za żaden argument. Co z tego, że jadłam już dziś loda. Ja chcę ich zjeść minimum 15! Po latach nic się nie zmieniło. A podczas leczenia onkolog mówił mi wyraźnie - "Malwina, nie wolno ci jeść żadnych słodyczy, żadnych!". Z pokorą przyjmowałam wszystkie zalecenia lekarza, ale... przecież lody to nie słodycze. Naprawdę nie mogę im się oprzeć i uważam lody za mój poważny nałóg.
Uwielbiam psy
Najpierw zaznaczę coś zupełnie obiektywnie i bez żadnych osobistych względów. Taki jest fakt i nic na to nie poradzę. Mój Misiek (szpic niemiecki) jest najmądrzejszym zwierzęciem na całym globie. Wszystko rozumie, każde polecenie wykona, przytula się na komendę "Misiu, przytul się!", przynosi zabawkę. Gdy mówię do niego "Misiu, gdzie jest mama?", on biegnie do drugiego pokoju, patrzy na moją mamę, siostrę, mamę, siostrę, po czym biegnie się łasić do mamy. Wołam do niej "Mamo, znalazł cię?", ona odpowiada, że tak. W ten sam sposób rozpoznaje każdego członka rodziny. Kiedy wracałam ze studiów do domu, mama wiedziała, że już czas odgrzać mi obiad, bo za najdalej 3 minuty usłyszy dźwięk domofonu na znak, że wracam. Pies stał pod drzwiami, merdał ogonem i z daleka mnie wyczuwał.
Niestety, został w Polsce. Jest to moim ogromnym wyrzutem sumienia, bo ja tego zwierzaka tak kocham!, ale nie można w życiu mieć wszystkiego i kto dziś na świecie żyje bez wyrzeczeń? Na szczęście mój mąż też jest fanatykiem czworonogów, pewnie większym niż ja. Mamy tu zatem w domu sznaucera, a na działce owczarka bułgarskiego i dwa owczarki środkowoazjatyckie. Też je wszystkie uwielbiam, ale Misiek ma w moim sercu szczególne miejsce.
Zapraszam wszystkich, którzy mają ochotę, do podzielenia się kilkoma ciekawostkami o sobie samym!
W szczególności proszę o to
Kasię - Właśnie Teraz
Judytę - Domowa Sielanka
i Dominikę - Lemessoss
Też jestem lodożercą i kocham psiaki :)
OdpowiedzUsuńJa tez uwielbiam loty oraz kocham zwierzatka.
OdpowiedzUsuńI tak jak lekarz mowi Malwina : ZADNYCH SLODYCZY . Nimi odzywia sie rak !!
Milo bylo poznac twoje male sekreciki.
Dziekuje za zabawe :)
Mialo byc lody ;)
UsuńLody, lody - uwielbiam, uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam. W dzieciństwie było ''mama dasz na loda?...później tata, babcia i dziadek...a i tak było mi mało :) Malwina przyjeżdzaj do nas, u nas są pyszne i duże lody!! Mniam.
OdpowiedzUsuńLato kocham choć cierpię z powodu upałów.
A zebry to pięlne zwierzęta. Przekonałam się o tym osobiście w minione wakacje, gdy odwiedzilismy ZOO Safari, i mogłam im się przyglądać z bliska. Mój mąż również był nimi zachwycony, nawet jedną pogłaskał.
Witaj w klubie lodożerców :)
OdpowiedzUsuńKto nie lubi lodów!
OdpowiedzUsuńZ tą zebrą to mnie zaskoczyłaś- fajna informajca i taka oryginalna:).
Lato uwielbiam, ale do Kenii jakoś mnie nie ciągnie.
Uśmiałam się z tym skunksem:).
Noooo tak... przeczytałam... dziękuję za pozdrowienia:P Ewa z liceum :)
OdpowiedzUsuńLody ubóstwiam i mogłabym je jeść tonami :)
OdpowiedzUsuńDziekuje za nominacje:)
OdpowiedzUsuńNie przypuszczalam, ze masz tatuaz. Jest bardzo oryginalny!
Ja mam wielu klientow z Kenii, bardzo mili ludzie I czesto mnie zapraszaja na wakacje ;)
Malwinko, pamiętam o Twoim zaproszeniu i serdecznie Ci za nie dziękuję. Z pewnością zdradzę kilka swoich sekretów jak tylko znajdę czas - slowo!
OdpowiedzUsuń