piątek, 10 stycznia 2014

SVILENGRAD



Mieszkam w Swilengradzie. Powiem Wam kilka słów o tym mieście.

Niemal w całej Bułgarii, wzdłuż i wszesz, na większości autostrad i drogach szybkiego ruchu znajdują się tablice informacyjne, które wskazują drogę do Swilengradu. Zdawać by się mogło, że jest to wielka metropolia i duże miasto. Ale temu miastu daleko jest do metropolii, a są i takie miejsca w Swilengradzie, gdzie zastanawiam się, czy aby na pewno jestem w mieście. Żyje tu około 18 tysięcy mieszkańców, czyli bardzo, bardzo, bardzo mało. Pochodzę z dużego miasta i przeprowadzka do Swilengradu nie była dla mnie łatwa, ale trudno. Jak to się mówi - miłość wymaga poświęceń.

Dlaczego więc wszystkie drogi prowadzą do Swilengradu? Bo znajduje się w bardzo strategicznym miejscu, mianowicie na granicy trzech państw - Bułgarii, Turcji i Grecji. W samym środeczku. Do Turcji mamy mniej więcej 15 km, do Grecji podobnie. Sobota to w Bułgarii dzień handlowy. Dlatego każdej soboty spotkać można tu wielu Greków, którzy przyjeżdżają na zakupy. Tutaj opłaca im się kupować. A z tego co widzę, gdy przypadkiem w sobotę również jestem w supermarkecie, spora część ich zakupów to piwo Zagorka. Nie dziwię się. Piwo w Bułgarii jest bardzo dobre. Z kolei Bułgarzy jeżdżą na zakupy do Turcji, do miasta Edirne, oddalonego od granicy około 15 km. O tych zakupach opowiem Wam kiedyś w innym poście.
Znajduje się tu największa w Europie granica. To ona dzieli Europę z Azją. Do Istambułu mamy około 220 km, a jak wiemy, połowa tego miasta jest europejska, druga zaś azjatycka. Tym samym można powiedzieć, że do Azji mamy bardzo niedaleko.

Oto mój widok z okna - pasmo górskie Rodopy Wschodnie. Część z nich należy do Bułgarii, a druga część do Grecji. Uwielbiam wieczorami patrzeć, jak słońce kryje się za górami, a w dolinie błyszczą światła jakiejś greckiej wioski.





Zobaczcie sobie poniższy teledysk. Oprócz tej pani, która tańczy wkoło swojego roweru, widzimy Swilengrad, bo tu właśnie kręcony był klip. ( O właściwościach wokalnych, czy muzycznych tu nie rozmawiamy :) )Ten park znajduje się tuż zaraz obok mojego mieszkania. 



Ze względu na bliskość granicy Swilengrad jest pełen hoteli i kasyn. To w tych miejscach pracują młodzi ludzie. Gdy poznawałam znajomych mojego męża, na pytanie czym się zajmują, odpowiadał mi - ta pracuje w kasynie, ta w kasynie, tamta w kasynie, a ta w hotelu. Tak więc rynek pracy w Swilengadzie nie oferuje wiele. Panuje tu duże bezrobocie, a marzeniem każdego mężczyzny jest praca na granicy.

Życie w małym mieście czasami mnie dobija. Gdy wychodzę z dzieckiem na spacer, nie mamy zbyt wiele do wędrowania. W godzinę obejdziemy całe miasto. Plusem jest to, że wszędzie jest blisko, ale wkurza mnie, że wszyscy wszystko wiedzą i wszystkich znają, i że nawet majtek nie mogę sobie kupić anonimowo. Co więc tutaj robię?
Widzicie, po tym wszystkim co przeszłam, mam tylko 2 oczekiwania od życia. Przede wszystkim chcę być zdrowa i żeby moja rodzina była zdrowa. I chcę żebyśmy się wszyscy razem kochali - ja, Hristo i Kalina, nasza córka. Mam to wszystko, więc cała reszta jest nieważna. Żadna galeria handlowa, żadna wysoko rozwinięta komunikacja nie da mi tyle szczęścia, ile już mam. 




8 komentarzy:

  1. Piękne masz widoki, poprosze więcej. Ucałuj rodzinkę :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widoki raczej nie są w Swilengradzie zbyt piękne, co próbowałam bardzo delikatnie dać do zrozumienia :)
      Rodzinkę całuję mniej więcej 100 razy dziennie, a od kogo mam ją ucałować tym razem? :)

      Usuń
  2. Malwinko czekam na wiecej!!!:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. O, jak miło spotkać kolejną Polkę w Bułgarii! Z przyjemnością będę tutaj zaglądać i czytać ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi również jest bardzo miło. Zawsze bardzo się cieszę, gdy spotykam Polaków w Bułgarii, a nawet takie wirtualne spotkania bardzo mnie cieszą. Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Odwiedziłam Bułgarię w wakacje 2012 byliśmy w Sozopolu i chyba w Warnie na wycieczce. I szczerze powiem, niestety mam nie miłe wspomnienia z Bułgarii. Pamiętam jak nas oszukali w restauracji podając danie, którego nie zamawialiśmy, a doliczyli nam je do rachunku, gdy zaczęliśmy rozmawiać, zaczęli nas wyzywać od złodziei i straszyć policją, gdzie my porozumiewaliśmy się w języku ang. I druga nie miłą sytuacja na odjazd pojechaliśmy kupić pamiątki (zaparkowaliśmy auto bo w podróż do Bułgarii z Polski udaliśmy się autem), poszliśmy kupić pamiątki, a gdy wróciliśmy auta naszego nie było, w stresie zaczęliśmy latać, pytać się ludzi i jedna pani z restauracji nam powiedziała, że jej szef wie gdzie jest nasze auto i możemy z nim jechać po nie. Okazało się, że zostało odholowane na parking i chcąc je odzyskać musieliśmy zapłacić 50 euro i nie było mowy o jakimś sensownym wytłumaczeniu czemu to auto zostało odholowane nie i koniec zapłać i odbierz auto tak też zrobiliśmy. Tak więc wspomnienia z wakacji w Bułgarii nie mam za miłych i prędko nie mam w planach tam jechać ponownie. Ale uwielbiam Bałkany jestem w nich zakochana jak Czarnogóra, w której byliśmy w ub. roku wprost ubóstwiam ją, jej klimat i ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O niee! No to faktycznie. Niemiło to mało powiedziane. Przykro mi.
      Są ludzie i ludziska na całym świecie. Ale nie dziwię się, że taki obraz Bułgarii został Ci w pamięci.

      Usuń

Każdy pozostawiony przez Was komentarz jest dla mnie bardzo cenny.
Bardzo serdecznie za niego dziękuję.