poniedziałek, 24 lutego 2014

**

Gdzie udaje się polonistka natychmiast po wizycie u ginekologa, który głosi jej cudowną nowinę, że owa polonistka dziecko nosi w łonie swym? I to wcale nie do końca takie polskie...
Oczywiście, że do księgarni. Najpierw kupiłam książkę pt. "Twoja ciąża tydzień po tygodniu" i dopiero po tych zakupach poczułam się przygotowana na ciążę.

Nie będę opisywać tu reakcji moich, cudzych, naszych, czyichś. Oczywiście, że my się cieszyliśmy. Przejdę od razu do przebiegu ciąży.

W Bułgarii, gdzie zawitałam już na stałe, gdzie zdecydowałam się urodzić dziecko i być przy swoim - wtedy już - mężu, chodziłam regularnie na kontrole do ginekologa. A raczej do kilku ginekologów.


Ginekolog nr 1, Haskowo
Musieliśmy wybrać lekarza w Bułgarii. Od razu wiadomo było, że tu w Swilengradzie nie będę rodzić, bo chcieliśmy, żebym była u lepszych specjalistów. Tak, tu w Swilengradzie takich brakuje.
Chodziliśmy do pewnej kobiety w Haskowo. Na starcie powiedziałam jej o cyście. Jej reakcja potwierdziła to, co mówił doktor w Polce.
 - Nic nie szkodzi. Będziesz miała cesarskie cięcie. Podczas porodu należy zrobić również operację cysty.
Robiłam regularne badania krwi. Doktorka była nadgorliwa. Poleciła mi zrobić badania na wirus cytomegalii. Co się okazało? Jak mogłoby by być inaczej... Mam cytomegalowirus. Zaledwie 1,5 ponad normę, ale mam.
Co to takiego? Dlaczego mówię, że była nadgorliwa? Nawet w mojej cudownej, wszystkomającej książce nie było słowa, na temat tego wirusa. Bo nie wszyscy ginekolodzy zlecają te badania. Dlatego, że jeśli masz ten wirus, to i tak nie możesz nic z nim zrobić. Nic nie poradzisz. Masz i będziesz mieć go już zawsze. I choć mi on mógłby zupełnie nie zaszkodzić, to ma straszliwe moce. Może zabić płód. Lub go upośledzić. Jaka była nasza reakcja, możecie sobie tylko wyobrazić.  Dlatego żałuję, że w ogóle zrobiłam to badanie. Oszczędziłabym sobie mnóstwo nerwów, które, jak wiadomo, kobietom w ciąży nie wróżą niczego dobrego.
Dowiedzieliśmy się właśnie, że nasze dziecko może urodzić się chore. O tym, jak bardzo, niech opowie sama Wikipedia:

"Do powikłań zakażenia noworodków wirusem CMV, które mogą się ewentualnie rozwinąć, należą: uogólnione zakażenie (czasami śmiertelne) z powiększeniem wątroby i śledziony (hepatosplenomegalia) i żółtaczkątrombocytopenianiedokrwistość hemolityczna, wysypka, utrata słuchu, zapalenie naczyniówki i siatkówki, a także zanik nerwu wzrokowego (w wyniku czego może dojść do osłabienia widzenia), zapalenie wątroby, płuc, opóźnienie umysłowe różnego stopnia, problemy z równowagą, mikrocefalia, zwapnienia okołokomorowe, wylewy wewnątrzczaszkowe."
A tak z ciekawości - czy w Polsce, lub w innych zakątkach świata wykonuje się badania na wirus cytomegalii? Czy lekarze zlecali Wam to badanie? Czy chcielibyście wiedzieć o nim, mając przy tym świadomość, że i tak nic nie da się zrobić?

Doktor nr 2, Haskowo
Zmieniliśmy lekarza. Ta kobieta mi się nie podobała. Straszyła mnie, za każdym razem, gdy do niej przyszliśmy, wyliczała co może się stać. To dobrze? Nie sądzę. Robiła mi badania i mówiła "Wszystko jest w porządku, płód rozwija się prawidłowo, ale mózg dopiero się rozwija. Jeszcze bardzo możliwe, że dziecko urodzi się upośledzone."
Doktor Petrov, do którego zaczęliśmy chodzić, miał zupełnie inne podejście i odrobinę się przy nim uspokoiłam. Mówił "Wszystko jest w porządku, dziecko rozwija się prawidłowo. Będziemy to stale śledzić, proszę się o nic nie martwić. Wszystko mamy pod kontrolą." Na moją cystę reagował tak samo:
 - Nic nie szkodzi. Będziesz miała cesarskie cięcie. Podczas porodu należy zrobić również operację cysty.

Doktor nr 3, Płowdiw
Do doktora Petrova chodziliśmy regularnie. Ale pojechaliśmy raz do Płowdiwu na badania. Płowdiw to duże miasto. Drugie, co do wielkości w Bułgarii. Tu znajduje się prywatna klinika ginekologiczna "Selena". Wszyscy chcą rodzić w "Selenie". Sami dobrzy specjaliści, profesjonalne podejście do pacjenta, obsługa prawie jak w hotelu. Też chciałam tu rodzić. Najpierw trzeba było zbadać teren i zapoznać się z lekarzem.
Doktor zrobił mi badanie. Zawsze, u każdego ginekologa, u którego byłam podczas ciąży, robiono mi USG 4D. Dzięki temu zarówno ten doktor, jak i każdy przed nim i każdy po nim widział wyraźnie, że mózg, kręgosłup, serce, nerki i wszystko rozwija się mojemu dziecku prawidłowo. Najwyraźniej naprawdę cytomegalowirus oszczędzi moje dziecko.
A jak ten profesjonalista zareagował na moją 4,5 cm cystę:
 - Nic nie szkodzi. Będziesz miała cesarskie cięcie. Podczas porodu należy zrobić również operację cysty.

Doktor nr 4, Swilengrad
Ta wizyta była przypadkowa. Zostałam do niej zmuszona.
Pominę fakt, że doktorka w swoim prywatnym swilengradzkim gabinecie, zażyczyła sobie, za badanie zapłacić prawie dwa razy więcej, niż jakikolwiek inny, 100 razy lepszy od niej doktor. Pominę fakt, że w gabinecie ginekologicznym śmierdziało papierosami a ona wcale się tym nie przejmowała. Nawet nie skryła leżącej na biurku popielniczki z petami.
Pominę fakt, że nie miała pojęcia, co to jest cytomegalia i na wieść o niej zaczęła mnie przestrzegać, bym trzymała się z dala od kotów. Nawet nie próbowałam jej oświecić, że cytomegalia to nie to samo, co toksoplazmoza.
Powiem tylko, jaki był wynik badania. Z dzieckiem jest wszystko w porządku. Rozwija się prawidłowo.

Co powiedziała, gdy powiedziałam jej, że na lewym jajniku mam 4, 5 cm cystę?
- Nic nie szkodzi. Będziesz miała cesarskie cięcie. Podczas porodu należy zrobić również operację cysty.

Doktor nr 5, Rzeszów
Szósty miesiąc ciąży. Musieliśmy pojechać do Polski. Bez osobistej wizyty w urzędach nie wyrobiłabym dokumentów z nowym nazwiskiem.
Poszliśmy też do ginekologa. Nie do tego samego, który kazał mi rozmawiać z testem ciążowym. Do innego.
Co powiedział ten doktor na wieść o mojej cyście? Tuż, przed badaniem powiedział oczywiście to, że to nic nie szkodzi, że będę miała cesarskie cięcie i że podczas porodu należy zrobić również operację cysty.
Super. Pięciu jednomyślnych lekarzy. Chyba można było uwierzyć, prawda? To chyba dość przekonujące.
A co powiedział ten doktor, gdy mnie zbadał i zobaczył cystę na własne oczy?
- Chwila, moment. Mówiła pani, że ona ma 4,5 cm.
- Tak, 2 tygodnie temu byliśmy na badaniu w Bułgarii. Miała wtedy 4,5 cm.
- Niestety. Ta torbiel zaczyna robić się niebezpieczna. W tej chwili ma 8 cm średnicy. To znaczy, że w ciągu dwóch tygodni podwoiła swoją objętość.
Nie musiał mi mówić, że to źle i że to wcale nie jest tak, że "to nic nie szkodzi", że ją mam.
Szkodzi.
Bardzo szkodzi.
Bardzo mi ona zaszkodziła.

W czasie ciąży byłam u 5 różnych lekarzy. Wirus cytomegalii skutecznie odwrócił uwagę od moich jajników. Choć każdy z lekarzy wiedział, że na lewym jajniku mam cystę. Każdy mówił, że nie jest ona dużym problemem. Każdy podawał tę samą prognozę.
Żaden nie zasugerował mi, że na lewym jajniku ja mam raka.

10 komentarzy:

  1. Ile ty się biedna musiałaś stresować :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj, trafilam do Ciebie przypadkowo - z bocznego paska Mamuski Mylci :) Pierwszy post, ktory tu czytam.
    Pytasz o cytomoegalowirus - w ciazy mialam to badanie robione kilkukrotnie. Wydaje mi sie, iz nie jest to badanie obowiazkowe, ale moj lekarz zalecal, wiec robilam. Wynik zawsze byl negatywny. We Wloszech, bo tu mieszkam, cytomegalie leczy sie rowniez w ciazy. Czytalam na ten temat kilka artykulow.Jak to wyglada w praktyce to jednak nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ciekawe.
      O tym, że we Włoszech leczy się to, co trudno wyleczyć gdzie indziej, przekonałam się na kilku innych przypadkach.
      Znam dziewczynę, która tylko tam mogła wyleczyć wadę kręgosłupa. Czytałam też bloga innej dziewczyny, która miała bardzo złośliwego raka kości. Operacje i wszelkie leczenie tylko we Florencji.
      Dobrze, że cytomegalię można leczyć, jak mówisz. Ja przez całą ciążę byłam przekonana, że nie można. Jedyne co mi proponowali lekarze, to szczególnie dbać o odporność.

      Usuń
  3. Bidulko :( Nawet sobie nie wyobrażam ile się musiałaś nacierpieć :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam Twojego bloga w wolnej chwil po troszeczku i coraz bardziej zasługujesz dla mnie na medal. Ja pamiętam jak strasznie się balam tutejszych szpitali i balam się porodu w Bulgarii. Moja ciaza nie była wcale ani zagrozona ani ja nie bylam w zlej kondycji zdrowotnej ale znając tutaj jak wygladaja szpitale jezdzilam z mezem do szpitala do szpitala i coraz bardziej bylam zrozpaczona. Tutaj trzeba naprawdę mieć szczęście i trafic na dobrego lekarza. Pelny portfel tez się przydaje;-) LuizaSS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie się z Tobą zgadzam, Luizo. Ja w prawdzie podczas ciąży byłam u na prawdę dobrych lekarzy. Nie narzekam. Oprócz jednej, o której pisałam. Mi do medycyny daleko, ale wydaje mi się, że o niektórych rzeczach miałam większe pojęcie, niż ta kobieta.
      No ale całe późniejsze leczenie, onkologia - tam były cuda! Napiszę o tym jeszcze, jak wróci mi wena. Bo póki co w te straszne upały chce mi sie tylko leżeć i płakać i tęsknić za styczniem/lutym.

      Usuń
  5. Czytając Twoją historię, łzy same ciekną mi po twarzy. Nie wyobrażam sobie, ile Ty się napłakałaś przechodząc przez to wszystko! A jeśli- tak, jak pisałaś wcześniej- przyjaciele się od Was odwrócili, to znaczy, że to nie byli przyjaciele. Jak mogli zostawić Cię bez swojego wsparcia?! Czasem ludzie są okrutni. Piszesz, że to rozumiesz. A ja niestety nie rozumiem takiego zachowania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilku sie oddwróciło, to prawda.
      Ale podkreślić muszę, że ci najważniejsi spisali się na medal i jestem im za to dozgonnie wdzięczna. Odezwali się też tacy, z którymi nie miałam 100 lat kontaktu. Życząc powrotu do zdrowia. To było bardzo miłe i bardzo ważne.
      I kilku się znalazło, którzy nagle zapomnieli o moim istnieniu....

      Usuń
  6. Wpadłam tu zupełnie przypadkiem i na pewno wrócę.
    Mnie lekarz zlecił badanie na cytomegalię, chociaż też słyszałam, że tu w Polsce nic się z tą chorobą nie robi...
    Pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj,
      Ja byłam w ciąży już jakiś czas temu, może coś się zmieniło od tej mory, może już da się leczyć rózne związane z cytomegalią powikłania... To badanie przysporzyło mi mnóstwo stresu :/
      Życze Ci powodzenia i dziękuję za odwiedziny!

      Usuń

Każdy pozostawiony przez Was komentarz jest dla mnie bardzo cenny.
Bardzo serdecznie za niego dziękuję.