W związku z nadchodzącymi świętami wielkanocnymi przedstawiam Wam kilka bułgarskich tradycji:
1. Wielki tydzień to czas oczekiwania. Nie można wówczas wykonywać żadnych prac domowych. Wszelkie świąteczne porządki mają być zrobione przed Wielkim Tygodniem.
2. W Wielki Czwartek lub w Wielką Sobotę farbuje się jajka. Bardzo ważne jest pierwsze jajko, które koniecznie zafarbowane musi być kolorem czerwonym. Ten kolor nie jest przypadkowy. To kolor krwi, a krew to życie.
Pozostałe jajka maluje się w innych kolorach. Każdy kolor ma jednak swoje symboliczne znaczenie. Na przykład żółte to sam Pan Bóg, a zielone to uczniowie Pana Jezusa.
3. Czerwone jajko należy przyłożyć do czoła najmłodszego członka rodziny. Ma mu to przynieść zdrowie i pomyślność. Pierwsze jajko zostaje również w domu na cały rok. Stare, zeszłoroczne jajeczko ustępuje mu miejsca, a teraz nowe będzie chronić domowników. Zostawia się je przed ikoną Pana Jezusa i uważa, żeby go nie stłuc. To jajko ma przynieść radość i zdrowie w domu.
Dodaj napis |
4. Wielki Piątek to czas przeżywania męki Pana Jezusa. Oczywiście, podobnie jak w kościele katolickim, tego dnia nie jada się mięsa. Poza tym w cerkwi dokonuje się pewnych obrzędów. Napiszę o tym, co dziś udało mi się tam zaobserwować. Każdy wierzący przynosi Panu Jezusowi prezencik w postaci bukietu kwiatów, lub kolorowej pisanki. Ten podarunek zostawia się na stole. Tak, w cerkwi na samym jej środku jest stół. Na stole Biblia w złotej oprawie. Dookoła niej jajka i bukiety z bzu. Krótka modlitwa przed Świętą Księgą i pocałunek w wizerunek Pana Jezusa na okładce. Złotej. Tuż za stołem jest rzeźba Pana Jezusa na krzyżu. Należy pocałować jego rany.
Po czym następuje coś, czego moja głowa pojąć nie mogła! Przed tym stołem pada człowiek na kolana i przechodzi pod nim. Wchodzi z prawej strony, wychodzi z lewej. Wchodzi z przodu i wychodzi z tyłu. W ogóle jak zobaczyłam tłumy ludzi w cerkwi na czworakach, mali i duzi, starzy i młodzi, wszyscy raczkujący jak moja Kalinka, pojawił się lekki uśmiech na mojej twarzy. Lekki, bo w cerkwi głośno śmiać się nie wolno. Po czym mój mąż oznajmił mi, że to robi się po to, by zyskać błogosławieństwo od Pana Boga za następny cały rok. Aha. Ok, padłam zatem na kolana i już bez żadnych żartów i uśmieszków obeszłam pod stołem każdy centymetr kwadratowy powierzchni, to wchodząc stąd, a to stamtąd, a teraz znów jeszcze tędy sobie wejdę, a tamtędy wyjdę.
Bardzo ciekawy zwyczaj. |
6. Niedziela. Stół ugina się od jedzenia. Ale nie znajdziesz na nim, niestety!, polskiego żurku na zakwasie, ani białej kiełbasy, aż łezka w oku zakręcić się może! I mazurka nie ma, bo o Mazurach nikt tu pojęcia nie ma przecież.
Ale chałki są. I mięso. I jajka, którymi można się stuknąć. Wygrywa ten, którego jajko przetrwało starcie.
7. W Wielką Niedzielę głosi się radość ze Zmartwychwstania Pana Jezusa. Wtedy każdy, kto dzwoni do przyjaciół, rodziny, użyje jako pierwszych słów nie zwykłego "cześć", ale "Chrystus Zmartwychwstał!". Ten zaś odpowiada mu "Na prawdę zmartwychwstał." Dopiero po tych słowach można sobie pogadać o tym, kto jak się nażarł jagnięciną, lub kto wygrał w jajecznej bójce.
Na koniec życzę wszystkim zdrowych, spokojnych i radosnych Świąt.
Ciekawe... :)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt :)
Ten ostatni zwyczaj u nas też jest praktykowany, chociaż teraz już coraz mniej . Wszystkiego dobrego w te Święta Malwinko :)
OdpowiedzUsuńWidocznie zwyczaj ten ominął mnie szerokim łukiem, skoro o nim nie wiedziałam :)
UsuńWszystkiego dobrego!
My barwimy nasze jajka na żółto czyli to sam Pan Bóg. A czy na niedzielne śniadanie nie można by wnieść parę tradycji jedzeniowych polskich ?Swoją drogą bardzo ciekawe to wszystko tam u Was :)
OdpowiedzUsuńI zapomniałam pożyczyć Wesołych Świąt dla Was kochani :)
UsuńŚwiątecznie zapraszam: http://szyciekoty.blogspot.com/2014/04/koci-zajaczek-dla-matki-i-nie-tylko.html
OdpowiedzUsuńDziękuję. Wezmę udział w zabawie, jak ogarnę się po świętach i będę miała więcej czasu. Pozdrawiam!
UsuńChristos Voskrese!
OdpowiedzUsuńNie mialam pojecia o tej tradycji z chodzeniem pod stolem:)
Spedzalam raz Wielkanoc w BG, w Wielkim Tyrnowie, ale procz kozunaka to nic specjalnego nie jedlismy....
Voistina Voskrese!
UsuńO tak, kozunak to król na wielkanocnym stole :) Choć w moim delikatnym odczuciu - sorry Bułgario - nic specjalnego z tego kozunaka ;)
Christos Inviat! Bardzo ciekawy post! Trafiłam na Twojego bloga przez Polki na obczyźnie. Mieszkam po sąsiedzku, w Rumunii, gdzie zwyczaje wielkanocne są bardzo, bardzo podobne. W Wielki Piątek przechodzi się pod stołem, w Sobotę w nocy idzie się do kościoła, a w niedzielę stukamy się jajem i na stole jest jagnięcina :) Nie ma mazurków, ani chałki, ale za to jest cozonac (jak nasz makowiec tylko zamiast maku jest masa z orzechów włoskich) i pascha.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Magda
cozonac brzmi podobnie jak bułgarski kozunak :) Ale ten bulgarski nie ma orzechów, więc to coś innego.
UsuńTu w Bułgarii też jest jagnięcina na stole. I zanim trafiła na stół, najpierw przesiadywała noc całą w mojej lodówce. Z głową, zębami i oczami. Zgroza!
Cieszę się, że do mnie trafiłaś. Zapraszam ;)
Ja również chętnie dowiem się czegoś o Rumunii.
Czytam opisy zwyczajów.... z pozdrowieniem w niedziele wielkanocna przypomina mi się film - Moje wielkie greckie wesele, ale przecież to tak niedaleko od Bułgarii. Piękny zwyczaj pozdrawiania się w tym ważnym dla religii dniu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, zapraszam do siebie. Samira
W tym roku pierwszy raz przeżyłam swoją <> Wielkanoc. Wcześniej zawsze wracałam do Polski. A teraz cały dzień chodziłam zdziwiona.. Na śniadanie malowane jajka i kozunak z nutellą... Potem wyjście ze znajomymi na kawę. Potem obiad. Potem znowu wyjście na kawę ze znajomymi. Kawiarnie (a byliśmy w Ełhowo) były pełne! I dla każdego znajomego, na wymianę nosiliśmy trochę kozunaka i jajka... Dziwnie było, bo Wielkanoc bardziej niż rodzinna jest spędzana ze znajomymi, nikt się nie kisi przy stole cały dzień. Ale mimo, że dziwnie - interesujące doświadczenie.
OdpowiedzUsuńKaja