sobota, 24 maja 2014

Przeżyłam chwilę grozy!

Dziś w Bułgarii wielkie święto. Ale o tym napiszę później.

Wróciliśmy do domu ze spaceru. Hristo pojechał jeszcze autem po jakieś zakupy. Zostałam sama z Kalinką w domu. Posadziłam ją w krzesełku i nakarmiłam. Gdy zjadła obiad, poszłam do kuchni zanieść brudne naczynia. Usłyszałam coś. Coś, co przypominało dźwięk szalonej pralki, takiej, która wiruje, że aż skacze. Pomyślałam: "Ale przecież nie robię prania." Rozglądnęłam się. Wszystko się chwieje, tańczy i faluje. Druga myśl: "Ale co mi się tak kręci w głowie?!"

Dopiero gdy zobaczyłam spadające na ziemię naczynia, dotarło do mnie, co się dzieje. Biegnę do Kaliny, a nad nią lampa kołacze się na wszystkie strony. Niewiele myśląc chwyciłam ją na ręce i wybiegłam z domu. Zamykając za sobą drzwi, jeszcze usłyszałam jak coś leci na podłogę. Na nieszczęście mieszkamy na 6. piętrze. Nie ma takiej opcji, by jechać windą. Schodami na dół pobiegłam z wystraszoną Kalinką. Przed blokiem dziesiątki ludzi łapiących się za głowę. Stoimy, krzyczymy i patrzymy, jak blok tańczy. I za chwilę cisza. Przestało.
Kilka minut później Hristo już był przy nas i próbował mnie uspokoić, na górę zaciągnąć nawet. Nie było łatwo, bo bałam się strasznie, że to trzęsienie ziemi się powtórzy.

Coś strasznego!

Było to jakieś 2 godziny temu, ale ja jeszcze się nie opanowałam. Oglądaliśmy telewizję. Centrum trzęsienia ziemi była Grecja. Około 80 km od Aleksandropolis. To bardzo blisko, bo my mieszkamy 80 km od tego miasta, co razem daje nam 160 km od epicentrum.
Trzęsienie było odczuwalne w całej Bułgarii 6,5 w skali Richtera.

Nie ma ofiar w Bułgarii, według danych, jakie na tę chwilę podaje telewizja, ale to może się jeszcze okazać inaczej.

Ciekawi mnie, czy będzie coś na ten temat w polskiej TV.

Wierzcie mi, jestem przerażona! A Hristo dziś, jak na złość, idzie na noc do pracy. Przecież ja sama w nocy tu z Kalinką chyba oszaleję. Będę chyba spać w butach, gotowa do wyjścia z domu!
Wiem, wiem, że jestem panikara, ale po tym, co przeżyłam 2 godziny temu, nie przestaję trząść się ze strachu!

[EDIT]
Muszę wyedytować posta, żeby pamiętać dobrze na przyszłość.
6,9 w skali Richtera, a nie tak, jak podałam wyżej.
Mam nadzieję, że w życiu większego trzęsienia ziemi nie uda mi się zaobserwować.

11 komentarzy:

  1. Wcale nie jesteś panikarą, ja też na Twoim miejscu byłabym przerażona. Kiedyś zatrząsnęła się ziemia w Genui, a byłam wtedy w ciąży, sama w domu i myślałam, że umrę ze strachu. Wstrząs nie był tak mocny jak u Ciebie, ale wyczuwalny i zaraz przypomniały mi się te wszystkie trzęsienia ziemi we Włoszech. W telewizji mówili tutaj o tym co się zdarzyło i aż mnie ciarki przeszły. Masakra, trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki!
      Cały czas mam to w głowie i wciąż coś widzę. Zastanawiam się, czy kwiatek chwieje się, bo jest przeciąg w mieszkaniu, czy może znowu ziemia się trzęsie.
      Mam nadzieję, że ta panika mi minie, bo dziś wcale nie jest ze mną lepiej, niż wczoraj.

      Twoja przygoda też była straszna.
      Człowiek nie wie nawet kiedy i co może mu się przydarzyć.

      Usuń
  2. To musiało być okropne! Dobrze, ze nic Wam się nie stało:)

    OdpowiedzUsuń
  3. W rejonie Wloch w ktorym mieszkam ztrzesieniami ziemi nietety trzeba sie liczyc na codzien. Moj maz smial sie, ze ja je wyczuwam jak zwierzeta i uciekam dzien wczesniej do Polski. Ktoregos razu dopadlo i mnie (lot mi przelozyli) i strach byl ogromny. Pamietam to jakby to bylo wczoraj. Maz wlasnie wrocil z pracy, ja siedzialm na kanapie i nagle ten potworny huk (jakby wybuch bomby czy czegos w tym stylu) i chwilunie potem trzeslo sie wszystko. Ja w panice, chcialam usiekac a nie mialam spodni. Od tego momentu chyba przez miesiac nei poruszalam sie po domu gdy nie bylam w pelni odziana. Gdy do tego trzesienia doszlo 5 minut wczesniej bylabym sama w domu i chyba bym oszalala (M. pzrezyl ich juz kilka od czasow dziecinstwa wiec nie robia na nim takiego wrazenia). Nie bylo tak silne jak Wasze, ale na powierzchni i epicentrum niecale 10km od naszego miejsca zamieszkania. To byki w 2009 roku a wciaz boje sie powtorki z ''rozrywki''.Od tego czasu regaly itp... sa przkrecone do scian. Trzymaj sie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tak od wczoraj myślę, jak zabezpieczyć dom przed takimi zdarzeniami. Powiem mężowi o tym przykręceniu mebli.

      Matka Natura potrafi podnieść ciśnienie. Też często słyszy się w telewizji, że we Włoszech zdarzają się trzęsienia ziemi. Musimy się trzymać twardo.

      Usuń
    2. Warto poprzykrecac zwlaszcza gdy jest w domu male dziecko. Poza tym ja w razie czego chcialam miec otwarta droge ewakuacyjna!!

      Usuń
  4. Jejku!! Współczuję bardzo przeżyć! Mieszkałam na 7 piętrze, nie wyobrażam sobie zbiegania po schodach z przerażonym dzieckiem na ręku! Mam nadzieję, że już to się więcej nie powtórzy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, jak sobie to wspominam, to tego sprintu po schodach nie pamiętam. Wszystko działo się tak szybko, że znalazłam się na dole w mgnieniu oka. Wiem tylko, że Kalina płakała, bo była przestraszona, ale tego, jak mijam te 6 pięter nie pamiętam.
      To było przeżycie...

      Usuń
  5. Współczuje bardzo Malwinko i Kalina bardzo na pewno się przestraszyła :-( Nie wyobrażam sobie co bym zrobiła w takiej sytuacji. Jedyne pocieszenie ze my mieszkamy w domku i mamy ewentualnie jedno piętro do zbiegania. Przyjeżdżajcie do nas tu nie trzęsie!!! (abym tylko nie przechwaliła tfu tfu...) Luiza

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jesteś panikara, albo inaczej ... to ja też jestem panikara :)
    Szczerze- nie mam zielonego pojęcia co bym zrobiła ... Na noc jakbym miała po takiej akcji zostać sama, to zaprosiłabym jakąś koleżankę i całą noc czuwała- na bank bym nie zasnęła.... Biedna Kalinka. Dobrze, że nic nikomu się nie stało.

    OdpowiedzUsuń

Każdy pozostawiony przez Was komentarz jest dla mnie bardzo cenny.
Bardzo serdecznie za niego dziękuję.