niedziela, 2 listopada 2014

Zaduszki po bułgarsku

źródło

Zaduszki - lubię ten wyraz. Wrodzone zamiłowanie do słowotwórstwa każe mi spojrzeć na budowę tego wyrazu i uśmiecham się pod nosem, bo bardzo mi się podoba modlić się za-duszki. Za małe dusze, co to w czyśćcu błagają o to, by się wrota nieba dla nich otwarły. I później myślę, czy w ogóle dusza ma rozmiar. Mała duszka czy duża dusza, czy może ogromna jakaś! Na przykład dusznica!

W Bułgarii tak właśnie nazywa się to święto - ZADUSZNICA.

Kiedyś drażniło mnie, że w okresie dnia Wszystkich Świętych, jak i Zaduszek, tu w Bułgarii nie dzieje się nic. Całe życie mieszkałam pod cmentarzem. Najpierw jako dziecko, później w pobliżu największego na Podkarpaciu cmentarza, więc okres tych świąt kojarzył mi się zawsze z szaleństwem, wszechobecnymi chryzantemami i tłumem ludzi z pobrzękującymi w siatkach zniczami.
Tutaj w Bułgarii - spokój, cisza, nikomu się na cmentarz nie śpieszy. Tak, kiedyś mnie to złościło. Chciałam tupnąć nogą i krzyknąć tym Bułgarom, by się opamiętali. Powiedziałabym im, że dzisiaj jest wielkie święto, że do cerkwi powinni tłumami zasuwać, po czym na cmentarz biegnąć i tam stać, modlić się, świeczki palić i dumać!
Ale wiecie co? Jakiś czas minął już, odkąd tu mieszkam i wiele rzeczy obserwuję, widzę i pokornieję. Bułgarzy mają w ciągu roku kilka takich zaduszek i pamięć o zmarłych okazują przy wielu okazjach, świętach. I robią to na wiele sposobów.


Duża Zadusznica - to zaduszki obchodzone w pierwszą sobotę po Mesopustnej Niedzieli (jest to cerkiewne święto przypadające na 8 tygodni przed Wielkanocą). Tego dnia należy przygotować koliwo, czyli ugotowane i posłodzone żyto. Ten przysmak jest tu symbolem zaduszek. Czyta się fragmenty Ewangelii dotyczący Sądu Ostatecznego, odwiedza się groby bliskich. Po czym ugotowane żyto rozdaje się bliskim osobom, sąsiadom, członkom rodziny, mówiąc przy tym, że częstujesz nim z okazji wspomnienia zmarłego brata/męża/cioci/babci. Obdarowany winny jest odpowiedzieć słowami "Niech Bóg wybaczy martwym duszom".


Łazarowden, czyli dzień św. Łazarza. - święto obchodzone 8 dni przed Wielkanocą. Gdy Łazarz zmarł, trzy dni po jego śmierci został wskrzeszony przez Pana Jezusa. Wspomnienie tego wydarzenia świętuje się bardzo hucznie, o czym pisałam już tutaj. Jest to również okazja do tego, wspominać swoich bliskich zmarłych i robi się to podobnie, jak w czasie Dużej Zadusznicy.

Wniebowstąpienie Pańskie - święto obchodzone w pierwszy czwartek 39 dni po Wielkanocy. Tego dnia obdarowuje się bliskich szklankami, aby ci pijąc z nich wodę wspominali zmarłych tego, który szklankę podarował. Więcej na ten temat pisałam tutaj.

Zadusznica na Dimitrovden - dzień św. Dymitra przypada zawsze w rocznicę jego śmierci, tj. 26. października. W bułgarskiej tradycji każda zadusznica obchodzona musi być w sobotę, jako że sobotę uznaje się za dzień zmarłych. Tego roku Dimitrowden wypadał w niedzielę, tak więc na zadusznicę czekać należało do najbliższej soboty, co daje nam..... 1 listopada! Przypadkiem cerkiewne i katolickie święto pokryły się razem w tym samym dniu.

Arachangelowska Zadusznica lub Męska Zadusznica - obchodzi się w pierwszą sobotę przed świętem Archaniołów (w bułgarskim kalendarzu religijnym występuje święto poświęcone Archaniołom, tzw. Archangelowden). Wówczas dziękuje się Bogu za opiekę aniołów nad ludźmi, za to, że każdy ma swojego Anioła Stróża. Ale aniołowie opiekują się nie tylko żywymi duszami, mają pod swoją opieką również martwe dusze. Stąd też tego dnia również wspomina się zmarłych. Szczególnie ma się na uwadze żołnierzy, którzy oddali życie w walce za ojczyznę, stąd inna nazwa tej zadusznicy - Męska Zadusznica.

Czereśniowa zadusznica - przypada w pierwszą sobotę przed Dniem Zesłania Ducha Świętego, który obchodzi się w okresie letnim. Tego dnia zamiast żytem, częstuje się bliskich czereśniami, prosząc o to, by ci jedząc je, wspomnieli jego bliskich zmarłych.


Powyższe święta są obchodzone przez większość prawosławnych Bułgarów i są mocno związane z wyznaczonymi przez kalendarz dniami. Poza nimi są jednak i inne okazje do wspominania bliskich zmarłych w rodzinnym gronie. Podobnie jak w naszej polskiej kulturze obchodzi się rocznice śmierci kogoś bliskiego, tak i w kulturze bułgarskiej mają miejsce kilka takich szeroko pojętych rocznic.

Gdy umiera bliski człowiek, wtedy należy na drzwiach wejściowych domu powiesić nie kartkę, dobrze nam Polakom znaną klepsydrą, a czarną kokardę. Kawałek czarnego materiału, który ma oznaczać, że w tym domu trwa żałoba.
Bliscy zaś przeżywają jego śmierć przez 40 następnych dni. To znaczy obchodzi się rodzinne "święta", gdzie należy usiąść w gronie rodzinnym, zapalić na stole świeczkę, postawić zdjęcie przedstawiającego zmarłego i wspólnie go wspominać. Na uczcie nie powinno zabraknąć ugotowanego żyta. Uważa się, że po 40 dniach od śmierci następuje osobisty sąd nad duszą zmarłego i wtedy jego bliscy zmarli na ziemi modlą się o to, by Bóg wybaczył zmarłemu grzechy  i był dla niego łaskawy.

Poza tym istnieje w Bułgarii zwyczaj wywieszania "wspomnień" wszędzie, gdzie popadnie. W każdym widocznym miejscu. Na słupach telegraficznych, na klatkach schodowych, na przystankach autobusowych. Wyglądają zupełnie jak nasze klepsydry i kto nie wie, co jest na nich napisane i co oznaczają, idąc polskim rozumowaniem pomyśli zapewne, że stało się coś strasznego. Widzi przystanek z oblepionymi trzydziestoma "klepsydrami" i pomyśli być może, że miał miejsce jakiś wypadek i są to informacje o tym, kiedy odbędzie się pogrzeb.
Otóż nie. Te kartki to "wspomnienia".
Pisze się na nich np. "Dnia tego i tego mijają dwa lata od śmierci Ivana Jakiegośtam. Proszę wspomnij go. I niech Bóg go przyjmie do siebie". Niekiedy pojawi się jeszcze jakiś piękny wiersz. Wspomnienia są też na drzwiach, ścianach prywatnych domów z informacją, że tu żył kiedyś Taki i Taki i zmarł przed 30 laty.
Co o tym myślę? Sama nie wiem. Myślę,że to wspaniałe, że pamięta się o tych osobach, które odeszły dawno temu i że ten, kto przychodzi do twojego domu przez chwilunię choć pomyśli sobie, że żył tu kiedyś ktoś, kto był dla ciebie bardzo ważny. Z drugiej jednak strony myślę też, że to przerażające, zwłaszcza gdy za każdym razem gdy wchodzę/wychodzę z klatki schodowej mojego bloku, widzę na drzwiach zdjęcie 7-miesięcznego dziecka z napisem "Minęły już dwa lata odkąd żyjemy bez naszego aniołka."


Co ja mówiłam na początku? Że mnie kiedyś drażniło, że w okresie Dnia Wszystkich Świętych i Zaduszek nie jest w Bułgarii tak, jak jest w Polsce? Nooooo, to wstyd mi. Teraz mnie to nie drażni i wszystko widzę inaczej. Bo..... może ktoś mi zarzuci, że plotę głupoty, ale 1. listopada, to tylko dzień w kalendarzu, a zaduszki - to tylko okazja. 
Dzień, okazja by wspominać bliskich zmarłych. Piękne święto i bardzo potrzebne. Ile by ich nie było - czy jak w Polsce jedno, czy jak w Bułgarii - kilka.

Ale prawdziwe wspomnienie jest w nas samych. W sercu nosi się wspomnienie tego, jak cię  tato uczył jeździć na rowerze, albo jak czesałaś babci włosy, albo jak ci dziadek opowiadał bajki na dobranoc. Wspomnienia są w nas i trzeba je co jakiś czas budzić, gdy przyćmią je sprawy dnia codziennego. Sprawy życia codziennego i w ogóle życia właśnie. Nad śmiercią i nad tymi, co odeszli, też czasem trzeba podumać, bo do tego, do nich .... życie nas prowadzi.



Zobacz także:
Jeszcze o wspominaniu

23 komentarze:

  1. No prosze ilu nowych ciekawych rzeczy sie dowiedzialam...ten pomysl z przypinaniem kartek za zmarlego uwazam za niepoprawny. Wlasnie po to sa szczegolnie dni, by wspominac tych, co odeszli....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Własnie, dosyć niepoprawny... Czasami jest ok, tak przed czyimś mieszkaniem, domem - ok. Ale wszędzie gdzie popadnie - masakra. Komuś nie wystarczy przed drzwiami, to wywiesza na klatce schodowej, na wszystkich pobliskich latarniach. Można się domyslic, jak wyglada przez to miasto. Czy zdejmują? Nie. Zmieniają co kilka lat.

      Usuń
  2. Dziwna sprawa te wspomnienia wywieszane gdzie popadnie, nigdy o takim czyms nie slyszalam. Fajny, ciekawy post, jak zwykle przyblizylas mi Bulgarie, ktora dzieki Tobie uwazam za coraz bardziej interesujacy kraj. Sama prawda pobrzbiewa w ostatnich slowach tekstu, madrze to ujelas!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się ludziom podobają moje opowieści o Bułgarii, bo taki właśnie był mój cel. Chciałam ludziom przybliżyć ten kraj, o którym wciąż niewiele się wie w Europie.

      Usuń
  3. Ciekawy post, przybliża mi obcy kraj. Ale wspomnienia zapisywane na kartkach i przyklejane gdziebądź, to jakiś nowy pomysł, godny "rozpatrzenia". Co do czarnej kokardy, od razy kojarzy mi się z kirem.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, właśnie z kirem moje pierwsze skojarzenie też było... Taki znak żałoby.

      Pozdrawiam również!

      Usuń
  4. Ale ciekawe to wszystko co piszesz, co przedstawiasz :) Dla mnie to pisanie na kartkach ciekawa rzecz sięgasz pamięcią, grzebiesz we wspomnieniach i zapisujesz to co miłe wiąże Ci się z tą osobą.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzieki Tobie juz po raz kolejny moglam ''zasmakowac'' kawalka bulgarskiej tradycji :) We Wloszech i w Polsce wywiesza sie cos na wzor wspomnien na okolicznosc rocznicy smierci lub urodzin zmarlego, zawiadamiajac w ten sposob rodzine i znajomych o mszy za dusze bliskich. - tak mi sie jakos skojarzylo.

    Jako ciekawostke dodam, iz w Italii wywiesza sie wstazke na drzwiach wejsciowych gdy narodzi sie nowy czlonek rodziny. Rozowa dla dziewczynki a niebieska dla chlopca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękny zwyczaj z tą wstążką na drzwiach z okazji urodzin dziecka. Wiesz, przypomniało mi się, jak w Holandii widziałam coś "podobnego". Nie mogę powiedzieć, że to taki holenderski zwyczaj, bo to chyba nie, ale może się mylę....
      Widziałam bociana, który wpadł przez okno :D Z zewnętrznej strony mieszkania widać było tylko dupę bociana i nogi, a druga połowa była w środku w mieszkaniu, też na oknie. Rozumiesz? Jakaś ogromna, może metrowa! maskotka przedstawiająca bociana, któej jedną część przyklejało się na zewnątrz okna, drugą wewnątrz. Wyglądało normalnie jakby mega gigantyczny bocian wpadł komuś w szybę!
      W ten sposób informują, że urodziło im się dziecko. Strasznie mnie to wtedy rozbawiło i przemile zaskoczyło.
      Oczywiście chciałam być oryginalna i jak się urodziła Kalina, chciałam takiego bociana też na szybie mieć, może mniejszego. Ale nigdzie nie mogłam go znaleźć.

      Usuń
  6. Uwielbiam takie wpisy - nie ma to jak poznawać zwyczaje i tradycje od środka a nie z przewodników turystycznych :) Dziekuje

    OdpowiedzUsuń
  7. ach, zostanę tu na dłużej. uwielbiam czytać o zwyczajach i tradycjach z innych krajów! pozdrawiam ciepło z Berlina!

    OdpowiedzUsuń
  8. To interesujące, dowiedzieć się, jak w innych krajach obchodzi się ten dzień. Masz jednak rację- widok 7miesięcznego maluszka zamiast wspomnienia wywoływałby u mnie ogromne przygnębienie.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to dziecko przygnębia mnie za każdym razem gdy wychodzę z domu i do niego wracam...

      Usuń
  9. Ostatni akapit pięknie napisany... nic więcej dodać nie trzeba.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ładne te tradycje. To prawda, że 1 listopada to tylko data, jeden dzień i takie częste wspominki są o wiele bardziej wartościowe.

    OdpowiedzUsuń
  11. Doskonale opisałaś jak wyglądają zaduszki w Bułgarii. To nie jest jeden dzień, w ciągu roku to jest wiele dni. Dla mnie to jest wspaniałe, poza tym jest to zawsze okazja do spotkania się. Brakuje tego w Polsce, w ogóle dzisiaj w Polsce nie ma tradycji, o kulturze nikt nie pamięta, żyje się"nowocześnie", czyli próżno, pusto i ślepo. Za to chwała Bułgarom, że kultywują tak wspaniałe, umne tradycje jakie mają, to właśnie świadczy o ich bogactwie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Hejka, bardzo ciekawy wpis. Znaczaca roznica miedzy polskim a bulgarskim obchodzeniem dnia 1. listopada tkwi w tym, ze w Bulgarii nie chodzi sie na cmentarz wieczorem tak jak w Polsce. Mowi sie o zlych duchach, ktore rzekomo maja przebywac w tym czasie na cmentarzu. Jest to calkowite przeciwienstwo naszej tradycji - tlumy ludzi, ktorzy pala znicze wieczorami na grobach, zaduma... Wieczor ma swoj magiczny klimat. W Bulgarii niedozwolony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie... Trafiłeś/trafiłaś w samo sedno :)

      Usuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mnie osobiście przeszkadzaja klapsydry przyklejone na przystankach czasami są bardzo zniszczone stare i nie wygląda to estetycznie.Jestem za tym żeby tam gdzie miejsce pochówku było miejscem refleksji i wspomnień zmarłego a nie wspomnienie.na plakacie tylko właśnie w sercu....mieć wspomnienie.Fruwajace jednorazowe talerzyki po cmentarzu to następny problem i wygląd bałaganu.No cóż.....taka tradycja uszanować ja trzeba.Jestem bulgarem....wyjechałam 30 lat temu i nie wiem jakie ma znaczenie recznik na krzyzu zmarlego?

    OdpowiedzUsuń

Każdy pozostawiony przez Was komentarz jest dla mnie bardzo cenny.
Bardzo serdecznie za niego dziękuję.