piątek, 13 marca 2015

Polak - Bułgar, dwa bratanki

Dlaczego tak zatytułowałam ten post?

W Bułgarach również płynie słowiańska krew. Nie będę wgłębiać się w historyczne pochodzenie ludu bułgarskiego, bo nie mam do tego predyspozycji i długo by o tym rozprawiać. Zaznaczę tylko, że pośród mieszanki krwi Protobułgarów i Traków Bułgarzy są również i Słowianami. Co ciekawe, słowo Bułgar wywodzi się z tureckiego bulgha, co oznacza mieszać się.

Ale o czym to ja chciałam dzisiaj powiedzieć?
Wcale nie o Bułgarach, o nich opowiadam często.
Dziś opowiem o Polakach. Udowodnię, że wcale się od naszych braci Słowian nie różnimy zbyt wiele. Przynajmniej pod względem etnograficznym.

Wątki, które za chwilę poruszę, są dla mnie bardzo ciekawe. Od zawsze interesowały mnie wszelkie tradycje ludowe, rytuały z nimi związane, dbałość o nie i ich kultywowanie. Pewnie dlatego obok filologii polskiej studiowałam kiedyś też kulturoznawstwo. Studia te jednak nie spełniły moich oczekiwań i je porzuciłam. Stwierdziłam, że więcej dowiem się z książek i innych źródeł. Los chciał, że każdego dnia obserwuję inną kulturę niż ta, w której się wychowałam.
Pewnie te moje upodobania mają największy wpływ na to, co opisuję na blogu i co staram się przekazać.

Zazwyczaj spotykam się ze zdziwieniem. Ja sama jestem pod wrażeniem wielu bułgarskich tradycji i obyczajów.
Ale okazuje się, że my, Polacy, wcale nie mamy mniej ciekawych tradycji. Wręcz przeciwnie. Straszne jednak jest to, że nasze staropolskie tradycje odchodzą w zapomnienie. Niewielu ludzi wie, co to są judaszki, gragorianki, katarzynki i jak się świętuje zażynki. Nawet teraz gdy to piszę, szanowny słownik podkreśla mi błąd, wmawia mi, że nie ma takich słówek. Otóż są! Są to bardzo polskie słówka, drogi słowniku, polskie słówka oznaczające polskie zwyczaje ludowe.

Oto kilka ciekawostek dotyczących kultury ludowej Polaków. Jeśli to czytasz, jesteś Polakiem/Polką, powiedz proszę, czy o wszystkich tych polskich zwyczajach wiedziałeś?


Odganianie zimy
Pisałam kiedyś, że Bułgarzy w dniu 1. marca mają święto związane z pożegnaniem zimy i oczekiwaniem wiosny. To tak w wielkim skrócie. Więcej pisałam o tym tutaj. A co robią Polacy? (Powinnam napisać "robili", bo z żalem spytam - kto dziś tak robi?) Topią Marzannę! Oczywiście o topieniu słomianej lalki każdy z nas wie, ale czy wiecie też, jak dokładnie odbywa się to staropolskim zwyczajem? Najpierw dzieci noszą kukiełkę od domu do domu i zanurzają ją w każdej napotkanej wodzie/rzeczce/kałuży, później przechwyca lalkę starsza młodzież, podpalają ją i topią w wodzie.
-> Jeśli dotkniesz tonącej Marzanny - uschnie ci ręka!
-> Jeśli w drodze powrotnej obejrzysz się za siebie - spotka cię choroba!
-> Jeśli się potkniesz, upadniesz - w ciągu tego roku umrzesz!

I co? Nie jesteśmy przesądnym narodem?

Popielcowe klocki

Co robiło się kiedyś w Środę Popielcową w Polsce? Doczepiano różne klocki młodym ludziom, którzy w czasie karnawału nie wyszli za mąż. Po to, żeby ich ośmieszyć, bo niegdyś zamążpójście było oczywistym celem każdego młodego człowieka. Uwaga - dziewczynom przywiązywano różne obrzydliwe przedmioty, takie jak wysuszone jelita zwierząt, skorupki jajek, kurze łapki.

I co? Nie jesteśmy zabawnym narodem?

Śmigus - Dyngus

Święto zwane Śmigus oznaczało radość z odejścia zimy i przebudzenia się wiosny. Symbolicznie biło się przyjaciół i rodzinę wierzbowymi witkami po nogach i polewało nogi zimną wodą. Oczyszczano się w ten sposób z brudu, dosłownie i symbolicznie. Z czasem to święto bardzo się zmieniało  i o tym, jak wygląda dziś, rozprawiać można w osobnym artykule.
Kiedyś nieoblana wodą panna mogła się wstydzić, bo to oznaczało, że nie interesuje się nią żaden chłopak. A wiecie może, że w Polsce obchodziło się się święto, jakim jest "wtorek wielkanocny"? Wtedy dziewczyny mogły się zrewanżować i oblewać wodą chłopaków!

I jak? Nie można się było kiedyś nudzić w dawnej Polsce, co?

Kurek dyngusowy

Pisałam kiedyś (tutaj), jakie znaczenie dla Bułgarii ma kogut i że ma nawet swoje święto, zwane Petliowden. Wpis spotkał się ze zdziwieniem, że w Bułgarii czci się tego dnia siły witalne kogutów właśnie. Czy zdziwi Was, że według polskiego zwyczaju woziło się po wsi koguta? Było to zawsze w poniedziałek wielkanocny. Kogut siedział na niewielkim, dwukołowym wózku ozdobionym sianem, wstążkami, kwiatami. Uwaga! - kogut był wcześniej karmiony ziarnami namoczonymi w spirytusie! Dlatego piał wniebogłosy. Z czasem zastąpiono go glinianym, bądź drewnianym kogutem.

I co? My też, podobnie jak Bułgarzy, czcimy koguta!

Pogrzeb żuru i śledzia 

Być może nie wspominałam, że według bułgarskiej tradycji podczas Wielkiego Postu nie można jeść mięsa, nabiału, cukrów, tłuszczy. Sroga ta pokuta, co? Ale według polskiego zwyczaju jest identycznie. Podczas wielkiego postu jedzono więc żur i śledzie. Z zemsty za uprzykrzone jedzenie na zakończenie postu, a dokładnie w Wielki Piątek, żur wylewano, a śledzia wieszano na drzewie. Taki pogrzeb...

I co? Ciężki mają post Bułgarzy, co? Tak ciężki, jak nasz...



Tych przykładów jest całe mnóstwo. Mogłabym jeszcze wymieniać Noc Kupały, Andrzejki (chyba jako jedyne przetrwały do dziś), wodzenie niedźwiedzia.
Osobiście jest mi przykro z powodu tego, że prawie wszystkie te tradycje wymarły. Nie tylko ich się nie kultywuje, ale nawet nie mamy o nich bladego pojęcia. A nasz polski naród jest bardzo, bardzo przesądny. Tradycje ludowe, które trwały w naszej kulturze przez wieki wieków, z łatwością umarły na przełomie wieków XX/XXI. Szkoda, że tak się dzieje. Przecież to by było cudowne przeżycie chodzić każdego roku w nocy z 21/22 czerwca, palić ognisko nad Wisłą i puszczać wianki na wodzie. Nie mówię, by się przy tym przebierać w narodowe stroje, ale tak zwyczajnie, najzwyczajniej bawić się po polsku. Z przymrużeniem oka, z pozytywnym nastawieniem trzymać tradycje polskie. Można, nawet trzeba, iść na przód, z duchem cywilizacji, z nowościami technologicznymi, z postępem umysłowym, ale można też przy tym pamiętać, kim się jest.
Mówię, jak na kazaniu, ale po prostu jest mi żal. Sama też nie kultywuje tych tradycji przecież. Nie mówię o wieszaniu jelit kozy na głowie niezamężnej dziewczyny, ale o świadomości, że tak się kiedyś robiło. Uważam jednak, że zwyczaje te powinny być uświadamiane Polakom, zwłaszcza najmłodszym. Bo jeśli nie, to kim my kiedyś będziemy? Polakami tylko z paszportu? Obywatelami świata, kosmopolitami?
A Bułgarom się przyglądam i im zazdroszczę. Bo oni to wszystko umieją robić. Idą na przód, z duchem cywilizacji, z nowościami technologicznymi, z postępem umysłowym, ale ich narodowa świadomość i przynależność nie cofa się, nie zapominają, kim są. Owszem, są przesądni, starsze kobiety wręcz za bardzo! Ale ten szacunek i kultywowanie tradycji bułgarskich jest naprawdę godzien największego podziwu.



Byś może ktoś się ze mną nie zgodzi, mówiąc mi, że przecież mamy dużo innych tradycji, które kultywujemy, zwłaszcza te związane z religią. Ale ja celowo mówię o tych niereligijnych właśnie. I tak uważam, że te, o które dbamy do dziś, to jakiś mały okruszek tego, co powinno się ocalić od zapomnienia.
Na koniec chcę polecić wszystkim cudowne książki, które powinny stać w absolutnie każdym polskim domu. Niech będą dowodem na to, że polskich tradycji mamy sporo. Przynajmniej teoretycznie.

- Barbara Ogrodowska "Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne"
- Barbara Ogrodowska "Polskie tradycje i obyczaje rodzinne"

13 komentarzy:

  1. Marzanne topilam w podstawowoce i LO, dyngus znam, wodzenie niedzwiedzia...ale reszta mi obca- ciekawie jest poczytac o tych zapomnianych badz regionalnych zwyczajach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Marzanne topiliśmy w przedszkolu i podstawówce (wiedziałam nawet o podpalaniu, wieć chyba ktoś ją podpalał). Naturalnie śmigus-dyngus, choć szczerze przyznam, iż ten współczesny budzi moją niechęc, bo co niektórzy nie mają za grosz wyobraźni i umiaru.

    Z wymienionych przez Ciebie kojarzę jeszcze wodzenie niedźwiedzia i ten dyngusowy kur nie jest mi obcy, ale nie jestem pewną skąd go znam.

    Pamiętam, iż w mojej rodzinnej miejscowości, jeszcze do czasów wczesnego liceum, dość hucznie organizowane były obchody Nocy Świętojańskiej.

    OdpowiedzUsuń
  3. To prawda ! Smutne, ale prawdziwe, mam wrażenie, że wolimy wcielić w tradycję obyczaje, świętowanie z USA jak choćby durne Halloween może za parę lat dojdzie jedzenie indyka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to... Jak łatwo przyszło właśnie Halloween i Walentynki...

      Usuń
  4. Smingus Dyngus - pamietam. mi zawsze powtarzano, ze jak nikt mnie woda nie zmoczy to caly rok nieszczescie bede miala ;) wiec czasami specjalnie sie na dwor wychodzilo ;)
    Piekne mamy te polskie tradycje...wiekszosc z nich znalam !

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam Twoje posty porównujące itd :-) Dziękuję Ci za wycieczki zwyczajowe i nie tylko :-))

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiałam Smigus- Dyngus, zwłaszcza kiedy byłam nastolatką:). Tylko czekałyśmy z koleżankami na to, aby nas oblano. Później już tak przyjemnie nie było.

    Marzanna w podstawówce była topiona co roku- łaziliśmy nad jakieś stawy i cieszyliśmy się, że w szkole być nie musimy:).

    OdpowiedzUsuń
  7. Droga Malwinko,dziękuję Ci za to ,że tak wspaniale piszesz i że nas zapoznajesz z bułgarskimi i polskimi zwyczajami. O części tych zwyczajów bardziej i ładniej się pamięta w mniejszych miejscowościach.Istnieje tam i topienie marzanny i śmigus -dyngus ,chodzenie z turoniem.Na Boże Narodzenie na wsiach odbywa się chodzenie z gwiazdą i szopką(taką porządnie wykonaną) ,a nie widokówką w ręce i fałszywie wykonaną kolędą.Natomiast w Krakowie i chyba w Warszawie ( nie wiem jak w innych miastach leżących nad rzekami) odbywa się puszczanie wianków na Wiśle.To olbrzymia impreza na którą sciągają tłumy ludzi( dziewczyny małe i duże w pięknych uplecionych z żywych kwiatów wiankach) poprzebieranych w stroje krakowskie.W tę noc nad brzegiem Wisły, po drugiej stronie Wawelu w przepięknej scenerii ,do późnej nocy trwają koncerty.W Krakowie przez parę lat z rzędu młodzież organizowała wielkie sobótkowe ognisko na Zakrzówku( to część Krakowa położona na skałkach wapiennych i nad zbiornikiem wodnym),ale komuś już to przeszkadzało mimo tego,że nie było tam wiekszych rozrób jak te, które odbywały się na imprezach organizowanych przez miasto.Pisz dla nas jak najwięcej wspaniałych postów ,bo czyta się je wspaniale.Pozdrawiam Ciebie i całą Twoją rodzinkę ,a szczególne ucałowania dla małego szkraba.Noneczka

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo lubię te stare zwyczaje i okropnie mi smutno, że odchodzą w zapomnienie. Taka na przykład noc świętojańska... Szkoda, wielka szkoda, tym bardziej gdy z taką ochotą Polacy biorą się za świętowanie walentynek i halloween. Nie, żebym miała coś przeciwko, wręcz przeciwnie - dla mnie każda okazja do świętowania jest ok, ale dlaczego jednocześnie zapominamy o naszych własnych???

    Zaintrygowałaś mnie etymologią słowa Bułgar... W dzisiejszym tureckim słowo bulgha nie istnieje i przyznam szczerze, że nie przypomina w ogóle czasownika 'mieszać się'. W wolnej chwili chyba sobie zrobię mały research ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Cię zaintrygowałam.

      Korzystałam z tego źródła http://pl.wikipedia.org/wiki/Protobu%C5%82garzy , ale jeśli czegoś się dowiesz na ten temat innego, powiedz proszę :)

      Wiem, że internet może się mylić i że często się myli, więc jeśli podważysz bulghę, to mów :)
      p.s - chodzi o pochodzenie Protobułgarów, to było wieki temu. Może bulgha to już turecki archaizm...

      Usuń
  9. Historia Bulgarow:

    http://vbox7.com/play:b02fcafcdf

    OdpowiedzUsuń
  10. mieszkam koło Krakowa, gdzie w niedzielę palmową wczesnym rankiem chodzą po wsi pucheroki, chłopcy w charakterystycznych przebraniach głoszący orację, zwyczaj ten kultywowany jest nieprzerwanie od uwaga 400 lat
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś pięknego! Bardzo się cieszę.Ze wstydem przyznaję, że o tym zwyczaju nie słyszałam. Nie wiem, czy dlatego, że jest regionalnym zwyczajem, czy z innych powodów.

      Pozdrawiam :)

      Usuń

Każdy pozostawiony przez Was komentarz jest dla mnie bardzo cenny.
Bardzo serdecznie za niego dziękuję.