piątek, 21 marca 2014

Malwina na krańcu świata






                                    MATOCHINA

Piękny, słoneczny poranek. Pogoda taka, że grzechem byłoby przesiedzieć cały dzień w domu. „Chcesz pojechać gdzieś na spacer?”- zapytał  mój mąż. Jasne, że chcę. Zawsze chcę.

Zabraliśmy dziecko, kolegę, psa i ruszyliśmy w kierunku końca świata – jak się okazało.




Matochina to niewielka wieś położona na granicy Bułgarii z Turcją. Przejeżdżając przez nią zdawać może się, że Bóg zapomniał o tym miejscu. Wieś składa się wyłącznie z opuszczonych domów. Może zaledwie 3-4 domy są zamieszkiwane. Mieszkańcy zaś utrzymują się sami ze swojej pracy. Nie ma sklepu, nie ma szkoły.

Wieś położona jest w górach Sakar. To te góry dzielą Bułgarię z Turcją. W związku z tym jest miejscem ściśle chronionym. Ze szczytu wieży widokowej stale jest się pod czujną obserwacją stróżów prawa. Kiedyś, by wjechać do wsi trzeba było wylegitymować się uzbrojonym strażnikom granicznym , którzy kontrolowali przejezdnych w dwóch miejscach. Dziś zostały tam dwie opuszczone „budy”, które tylko straszą, a wjechać można do Matochiny bez problemu. Nic dziwnego, że wiele ludzi opuściło to miejsce, które prawie przypomina więzienie. Nie sądzę, by znalazło się wielu chętnych, chcących mieszkać w miejscowości otoczonej drutem kolczastym.



Tuż za wzgórzem pierwsza turecka wioska.

Ale!

Na wzgórzu we wsi Matochina naprawdę jest coś do zobaczenia. Ruiny twierdzy Bukelon  - jedna z najlepszych fortyfikacji zachowanych w Bułgarii. Twierdza przed laty chroniła wejścia do Adrianopolu – dzisiejszego miasta Edirne w Turcji. Rzeczywiście znajduje się ono około 30 km od Matochiny.

Twierdza w całości zbudowana jest z kamieni. Te same kamienie spotkać można w konstrukcji niektórych domów w wiosce. Dlaczego? Skąd się tam wzięły? Domyślcie się, bo ja tego otwarcie nie skomentuję.

Twierdza została zbudowana w  czasach rzymskich około IV w.n.e.
Tutaj także odbyła się bitwa w 1205 roku, kiedy to car Kaloyan pokonał Krzyżaków.


     










Więcej o Matoczinie dowie się ten, kto zna  bułgarski – z poniższego filmiku.





A ja powiem – lubię to. I chcę tam wracać. Bo to bardzo tajemnicze miejsce. Ma swoją aurę, a człowiek XXI wieku, wychowany w wielkiej cywilizacji ODDYCHA HISTORIĄ.



6 komentarzy:

  1. Witaj, miło, że mnie odwiedziłaś. Pisałaś, że podobają Ci się moje decupagowe prace, jeśli masz ochotę i chęć to zapraszam na ostatni moment wzięcia udziału w mojej rozdawajce, na której możesz wygrać jedną z moich prac tu szczegóły:
    http://szczyptaomnie.blogspot.com/2014/02/100.html

    A co do podróży i my lubimy podróżować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię takie końce świata :) A do Turcji możecie przejechać bez problemu, czy potrzebujesz wizy??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hristo ma bułgarskie obywatelstwo, więc bez problemu jeździ. Ja niestety muszę kupić wizę.

      Usuń
  3. Rzeczywiscie miejsce to wyglada jak kraniec swiata. Niesamowicie piekne miejsce, jakby magiczne. Nie chcialabym tam mieszkac szczerze mowiac. Odwiedzilabym je jednak bardzo bardzo chetnie, a moz maz jeszcze chetniej - on wprost uwielbia takie klimaty :)
    p.s. A wy daleko mieszkacie od granicy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, do granicy z Turcją mamy 15 km, do granicy z Grecją około 5. :) Mieszkamy w takim środeczku trzech państw.

      Usuń

Każdy pozostawiony przez Was komentarz jest dla mnie bardzo cenny.
Bardzo serdecznie za niego dziękuję.